Cesarzowa Niemiec i Zjednoczonej Postępowej Europy, Pani Kanclerz Angela Merkel, obiecała budowę w Niemczech miliona stacji ładowania samochodów elektrycznych. Wszystko po to, żeby w postępowych zeroemisyjnych Niemczech, które bezczelnie oszwabiły wszystkich w temacie swojej „zielonej energetyki„, zachęcić obywateli do kupowania samochodów elektrycznych. Ale pojawiła się bardzo duża przeszkoda – rząd Boliwii oszwabił Niemców i powiedział halt w temacie dostaw litu.
Co zatem ładować, szanowna Pani Kanclerz, jeśli nie będzie litu? Baterie paluszki AAA? Nie da rady!
Każdy postępowiec doskonale wie, że nowoczesny, modny, zeroemisyjny samochód elektryczny musi mieć baterię litowo – jonową, która jest źródłem zasilania dla silnika elektrycznego i standardowego akumulatora 12V (z którego zasilane jest oświetlenie zewnętrzne, a także komputery sterujące systemami bezpieczeństwa, komfortem, czujniki, sprężarka klimatyzacji, system multimedialny, ogrzewanie kabiny itd.).
I baterii litowo jonowej bez litu wyprodukować się nie da…
Amerykańscy naukowcy z Uniwersytetu w Salt Lake City udowodnili, że gdyby można było wyprodukować baterię litowo – jonową bez litu, to wtedy nie nazywałaby się ona baterią litowo – jonową. I nikt nie jest w stanie temu zaprzeczyć.
Dlatego też Niemcy skierowali się radośnie w stronę Boliwii, która jest największym posiadaczem złóż litu na świecie. 7 grudnia 2018 roku powołano spółkę joint venture (pomiędzy boliwijską firmą państwową YLB i niemiecką ACI Systems), mającą zajmować się wydobyciem solanki z dna jeziora Salar de Uyuni (zdjęcie na dole artykułu). Solanka ta jest bardzo bogata w lit. Cała inwestycja miała kosztować do 400 mln euro. Do 2022 roku spółka miała wydobywać do 40 ton węglanu litu rocznie.
Wczoraj rząd Boliwii zachował się zdecydowanie nie po europejsku i unieważnił projekt, zostawiając biednych Niemców na lodzie. Z czego teraz będą projektować bateryjki do elektrycznych samochodzików i co będą ładować w milionie ładowareczek?
Wiadomo również, że lit z Boliwii to łakomy kąsek dla inwestorów z innych krajów, np. z Chin, USA i Rosji. Kto wie, czy pewnego dnia nie dowiemy się, że zawarto kontrakt na wydobycie litu z którymś z tych krajów.
A co z wartościami europejskimi? Co z koniecznością oczyszczenia atmosfery niemieckich miast ze smogu i ze zwróceniem dzieciństwa rozkapryszonemu bachorowi ze Szwecji?
Boliwijczycy! Nie macie wstydu!
