Ogólnoeuropejski protest rolników przeciwko założeniom Europejskiego Zielonego Ładu i przeciwko importowi żywności z Ukrainy powinien przyciągnąć do siebie dziesiątki tysięcy pracowników innych branż. Dlaczego do rolników nie przyłączą się pracownicy polskich zakładów motoryzacyjnych, polskich stacji benzynowych, polskich sklepów motoryzacyjnych? Dlaczego nie ma razem z rolnikami pracowników ciężkiego przemysłu, górników, hutników, leśników i rybaków? Nie wiem. Europejski Zielony Ład oznacza dla wszystkich wymienionych wcześniej (i nie tylko dla nich) bezrobocie i ubóstwo.
Dlaczego branża motoryzacyjna powinna przyłączyć się do protestu rolników? Dlatego, że Europejski Zielony Ład i wszystkie związane z nim zmiany, mające na celu rzekomą walkę z globalnym ociepleniem, bezpośrednio uderzają w branżę motoryzacyjną. W tym także – w polską.
Zakaz sprzedaży samochodów spalinowych od 2035 roku, wprowadzenie nowych podatków na auta spalinowe od 2024 roku, wprowadzanie stref czystego transportu w wielu miastach, jawna walka z samochodami z silnikami diesla, likwidacja miejsc parkingowych w miastach, zwężanie ulic, podwyższanie opłat – to już otwarta walka z indywidualną motoryzacją, napędzaną silnikami spalinowymi.
Po 2035 roku tylko nielicznych będzie stać na zakup i utrzymanie nowego auta elektrycznego. Wystarczy spojrzeć na ceny nowych aut i galopujące ceny energii elektrycznej.
Nikt przy zdrowych zmysłach nie kupi używanego samochodu elektrycznego, albowiem to samobójstwo, związane z wydatkiem ogromnych pieniędzy na nową baterię. Nieopłacalność zakupu używanego auta elektrycznego opisaliśmy wielokrotnie w naszych artykułach.
Elektromobilność będzie mieć fatalne skutki dla europejskiej gospodarki. I polskiej, bo ta obchodzi mnie najbardziej. W naszym kraju produkujemy mnóstwo części zamiennych do aut spalinowych. 80 procent polskiej produkcji motoryzacyjnej będzie skazane na zamknięcie.
Nowe fabryki baterii do aut elektrycznych w żaden sposób nie stworzą tylu miejsc pracy, ile stracimy.
Jeśli szaleństwo Europejskiego Zielonego Ładu nie zostanie powstrzymane, to:
– upadnie większość polskiego przemysłu motoryzacyjnego
– upadną tysiące warsztatów samochodowych
– upadną tysiące sklepów motoryzacyjnych
– ogromne straty poniesie budżet państwa (wystarczy sprawdzić, ile podatków płaci każdy kierowca), a także firmy ubezpieczeniowe
– przeciętny człowiek znów wróci do czasów PRL, kiedy to był uzależniony od autobusu, pociągu albo roweru
– Europa i Polska stracą konkurencyjność na rynkach światowych
– Indie, Chiny, a kto wie, może i Rosja, będą zacierać ręce, ciesząc się, że Europa doprowadziła się samodzielnie na skraj upadku. Zastanówmy się przez chwilę – w jaki sposób Europa ma się obronić przed Rosją, jeśli morduje własny przemysł ciężki (np. huty)? Kto będzie dostarczać Europie broń? Chiny? Kto będzie produkować stal, produkty chemiczne, samochody, maszyny rolnicze? Indie i Chiny. I może nawet nasz największy wróg, czyli Rosja.
Jeśli nie powiemy zdecydowanie NIE, plany ekologicznych szaleńców pójdą dalej. Za 30 lat Europejczyk będzie chodzić w jednym ubraniu przez cały rok, sprzątać mieszkanie za pomocą miotły (bo odkurzacz zużywa za dużo prądu), prać ubranie w rzece raz w roku (bo pralka zużywa prąd i chemikalia), jeść przetworzone robaki i mieszkać w zamkniętym getcie, w którym będzie oglądać tylko to, na co otrzyma zezwolenie. Nikt nie wyjedzie na zagraniczne wakacje, bo podróż samolotem będzie generować za dużo CO2. Czy chcecie żyć w takim świecie?
Czy to nie dość argumentów, aby wesprzeć strajkujących rolników i zrobić porządek z szaleństwem, które ma na celu zniszczenie Starego Kontynentu? Jeśli Unia Europejska ma zamiar popełniać samobójstwo – niech to robi. Dbajmy o swój własny kraj. Jeśli komuś wydaje się, że nie istnieje świat poza Unią Europejską – ten ktoś powinien się leczyć. Są na świecie kraje, które nie potrzebują unii, nielegalnej imigracji i doskonale dbają o swój interes. Dla nas przykładem powinna być bratnia nam Korea Południowa. Dla nas priorytetem powinno być NATO i dbanie o własny interes gospodarczy. Unia Europejska nie obroni nas przed nikim. A już na pewno nie przed Rosją. Czy wszyscy już zapomnieli o tym, kto budował rurociągi z Rosji, które miały być tylko „biznesem”? Niemcy. Czy wszyscy zapomnieli już, kto dostarczał termowizory do rosyjskich czołgów T72B3? Francja. To tylko nieliczne przykłady.
Uspokaja mnie jedynie myśl, że większość ludzi na razie czeka do czerwca, na wybory do Europarlamentu. Żeby w spokojny, zgodny z prawem sposób, przegonić tych, którzy niszczą nasz świat, wcielając w życie swoje chore wizje, ku uciesze Indii i Chin. Później, jeśli normalność nie powróci w trakcie wyborów, zostanie już tylko rewolucja albo emigracja. Dlatego wspierajmy rolników w ich proteście.
Bezpieczeństwo żywnościowe to jedna z podstaw funkcjonowania państwa. Kto może nam zapewnić bezpieczeństwo żywnościowe, jeśli nie nasi rolnicy? Byłem w kraju, który nie jest sobie sam w stanie zapewnić żywności, bo nie ma miejsca na ziemie rolnicze. To Singapur. Ale nawet tam tamtejszy rząd robi wszystko, żeby odpowiednio wykorzystać środowisko, jakie jest wokół. A skoro jest morze, to Singapur ma fermy ryb i owoców morza. Kolejny kraj, w którym byłem, Indonezja, także brutalnie odczuł skutki załamania łańcuchów dostaw, związanych z COVID19. Zaburzyły one dostawy mąki pszennej z Ukrainy, która jest wykorzystywana do produkcji miejscowych makaronów i chrupek krupuk, będących podstawą diety. Indonezja również planuje poważne inwestycje w rolnictwo, bo na skutek niemądrych decyzji, kraj (w którym mieszka ponad 85% muzułmanów) stracił zdecydowaną większość hodowli krów. Przez to mleko i wołowina są strasznie drogie (jak na miejscowe możliwości finansowe), bo są sprowadzane z Australii i USA. Jeśli my, jako Polska, doprowadzimy do upadku naszego rolnictwa, nasza sytuacja będzie o wiele gorsza. Dlatego, podsumowując, szanujmy naszych rolników, wspierajmy ich protest i dołączmy do niego. Po co? Po to, żeby szaleńcy nie zmienili naszego wspólnego domu, Polski, w dom wariatów.