O tym zdarzeniu było cicho w polskojęzycznych mediach. A szkoda. 22 kwietnia tego roku kolejna Tesla (piękna, elektryczna, zeroemisyjna, postępowa) wyleciała w powietrze. Sama, w podziemnym parkingu w Szanghaju, niszcząc przy okazji dwa luksusowe auta zaparkowane obok. Co by się stało, gdyby w samochodzie znajdował się kierowca i pasażerowie? Albo gdyby niczemu niewinni ludzie znajdowali się obok elektrycznej bomby, wsiadając np. do aut zaparkowanych obok?
Samochód zapalił się w iście spektakularny sposób, co widać na poniższym video. Można wręcz mówić o kuli ognia, która wybuchła na parkingu podziemnym w Szanghaju, w Xujiahui . Całe szczęście, że nikt nie zginął. Poważnie uszkodzone zostały pojazdy, które parkowały obok „elektrycznej bomby”. Z filmu można wywnioskować, że eksplodowała bateria litowo – jonowa, znajdująca się pod samochodem (pod kabiną pasażerską). Najpierw pojawił się dym, a potem wybuch.
Tesla rozpoczęła dochodzenie…
Bogu dzięki! Od razu czujemy się bezpieczniej!
httpss://www.youtube.com/watch?v=uV2cwqdHuTA
Żądamy katapult w samochodach elektrycznych!
Co na to wszystko Komisarze Europejscy i nasz, miłościwie panujący nam Dobrodziej, który zmienia nasz kraj w raj i obiecał nam w 2025 roku milion samochodów elektrycznych w Polsce?
Czy będą one wyposażane w fotele katapultowe, takie jak w samolotach? Bo na filmie widać, że wybuch nastąpił kilka sekund po pojawieniu się dymu. A to oznacza, że w razie czego kierowca i pasażerowie nie będą mieć wiele czasu na ucieczkę.
A co, jeśli np. zablokują się drzwi?
O zagrożeniach związanych z samochodami elektrycznymi piszemy od wielu miesięcy. Jako jedni z niewielu. I dobrze.