43 lata temu w naszej ojczyźnie panował jeszcze obrzydliwy socjalizm. Wszystko było szare i paskudne. Rarytasem były parówki baranie i serwolatka. Polscy kierowcy marzyli o kupnie Fiata 125p, Fiata 126p albo Łady. O Dacii 1300/1310 nikt nie marzył, bo gniła już na prospekcie. Jak ktoś miał samochód, to marzył o nowych oponach. W księgarniach można było znaleźć książki, pisane przez ówczesnych znawców motoryzacji, które miały edukować kierowców na wszelakie tematy. Do jednej z nich czasami zaglądam.

W 1979 roku w polskich księgarniach pojawiła się książka „Zza kierownicy samochodu”, napisana przez towarzysza radzieckiego W.N. Iwanowa. Została wydana przez Wydawnictwa Komunikacji i Łączności.
Książka jest świetnym źródłem humoru i to nie tylko ze względu na to, że zawarte w niej rady są dziś przestarzałe. W ten sposób można by się śmiać z każdej książki, która straciła aktualność. Otóż śmieszne są same rady i sposób ich udzielania.

Już na pierwszych stronach swego dzieła, towarzysz radziecki opisuje awarie samochodu, od których człowiekowi żeluje się krew. A to kierowca przyhamował na moście i urwało mu się koła. I biedaczyna patrzył, jak mu się to koło toczy spod auta i zastanawiał się, które, przednie, czy tylne.
A to innemu kierowcy zdarzyło się wjechać w dziurę, poczuć „lekkie wahnięcie”. Co się stało? Pękła oś wahacza dolnego. Kierownica zaczęła się sama obracać. Groza jak u Hitchcocka!
Towarzysz radziecki miał na to radę. Stoicki spokój! Skręcić kierownicę w lewo i zahamować. I tyle.

Novoklimov, CC0, via Wikimedia Commons

Novoklimov, CC0, via Wikimedia Commons

Towarzysz radziecki przewiduje przyszłość motoryzacji

Przypomnijmy. Jest rok 1979.

System czujności – wskaźnik senności.

Jedna z firm francuskich zaproponowała zamontowanie na kole kierownicy czujnika, składającego się z dwóch przewodów elektrycznych. Z których jeden połączony jest z masą, a drugi z akumulatorem (poprzez układ elektroniczny i wyłącznik zapłonu). Układ elektroniczny, zamontowany na tablicy rozdzielczej, znajduje się w małym pudełku.
Gdy kierowca trzyma koło kierownicy w sposób normalny, to między płytkami przewodzącymi przepływa słaby prąd (w wyniku kontaktu rąk z płytkami). W tym przypadku przyrząd nie wydaje sygnału alarmowego. Gdy kierowcę ogarnia senność, następuje rozluźnienie kontaktu rąk z kierownicą i z płytkami przewodzącymi. Zmniejsza się prąd przechodzący przez przyrząd. Włącza się sygnał alarmowy.
Kolejno mogą być włączone dwa sygnały: świetlny (błyski czerwonego światła) i dźwiękowy.

Ciekawe, co też ciekawego miało znaleźć się w tym tajemniczym pudełku, zamontowanym na desce rozdzielczej. Tego towarzysz nie napisał.

Ale przewidział coś jeszcze. Automatyczny nawigator.

Aby ułatwić pracę kierowcy, opracowywane są przyrządy do precyzyjnej synchronizacji taktyki i strategii prowadzenia samochodu. Są to małe komputery indywidualne. Zainstalowanie komputera w samochodzie umożliwia zaplanowanie dalekich wyjazdów z dokładnością, jaką zapewniają przyrządy nawigacyjne lekkiego samolotu. Samochodowe komputery umożliwiają: zaplanowanie bezpiecznej podróży z zadaną bezpieczną i rozsądną prędkością, np. przebycie 1200 lub 1400 km i przyjechanie do miejsca docelowego z dokładnością do 20 minut, w stosunku do czasu zaplanowanego., określenie czasu jaki można wykorzystać na ćwiczenia i na odpoczynek, bez naruszenia harmonogramu jazdy. Oprócz wykonywania wielu czynności, w zakresie obliczania czasu, prędkości i odległości, samochodowy komputer automatycznie kontroluje realizację harmonogramu jazdy, podtrzymuje stałą (wcześniej obliczoną) średnią prędkość jazdy. Komputer uwzględnia wszystkie postoje, na odpoczynek, pobieranie paliwa i spożycie posiłku, a jednocześnie podpowiada, jaką prędkość należy utrzymać na pozostałych etapach trasy, aby w porę przybyć do wyznaczonego celu.

Tak to wyglądało w 1979 roku, a raczej wcześniej (książkę wydano w 1979 roku, w Polsce), z perspektywy ówczesnego znawcy motoryzacji, towarzysza Iwanowa.

Szerokiej drogi! Niech Was automatyczny nawigator prowadzi jak najlepiej, trzymajcie mocno kierownicę i dokręćcie śruby/nakrętki od kół, żeby Wam się nie odkręciły przy zjeździe z mostu.

Podziel się