Polski rząd zapowiada walkę o uchylenie zakazu sprzedaży samochodów spalinowych. W marcu 2023 roku Rada UE przyjęła przepisy, zgodnie z którymi od 2035 roku na terenie UE nie będzie można sprzedawać nowych samochodów spalinowych, a zatem aut z silnikami diesla, benzynowymi i benzynowymi, zasilanymi gazem LPG i CNG. Dostępne mają być tylko samochody elektryczne i z napędem wodorowym (czyli również elektryczne, z ogniwami paliwowymi).
Co gorsza, to nie wszystko. Bo od 2026 roku UE chce nałożyć nowe podatki na auta spalinowe i na paliwa kopalne (czyli na olej napędowy i benzynę). Wszystko po to, aby zniechęcić obywateli UE do zakupu aut spalinowych, a producentów – do ich produkcji.
To oczywiste, że zdecydowanej większości Polaków nie będzie stać na zakup nowego auta elektrycznego. Nie będzie ich stać też na zakup używanego auta elektrycznego, w którym trzeba wymienić baterię na nową (koszt 40 – 120 tys. zł, w zależności od pojemności baterii).
To nie wszystko. W całej Europie trzeba się liczyć z ogromnymi zwolnieniami w fabrykach samochodów i części samochodowych. Problemów mogą spodziewać się mechanicy, firmy handlujące częściami i akcesoriami, właściciele stacji benzynowych itd. Pisaliśmy o tym wielokrotnie.
Polski rząd nie składa broni – chce uchylenia zakazu sprzedaży aut spalinowych
Polski rząd ma zamiar złożyć wniosek do Trybunału Sprawiedliwości UE, aby ten uznał nieważność decyzji UE (czyli wprowadzonego zakazu).
– Tam nie ma analizy wpływu społecznego i gospodarczego. Z tą decyzją idziemy w najbliższym czasie do TSUE. Ona powinna być w oparciu o jednomyślność, bo wpływa na mix energetyczny, a była w oparciu o większość kwalifikowaną – powiedziała Anna Moskwa w Radiu Zet. – Z tym dokumentem i wieloma innymi w pakiecie Fit for 55 idziemy do Trybunału. Mam nadzieję, że będą państwa, które się przyłączą– dodała.
@moskwa_anna zapowiada:
❗️Idziemy do TSUE z zakazem rejestracji aut spalinowych i innymi dokumentami z Fit For 55. Wniosek w najbliższych dniach ❗️@RadioZET_NEWS #GośćRadiaZET #RymanowskiWięcej tu ⬇️https://t.co/mWCPgZJGWK pic.twitter.com/6HkNijNxnn
— Gość Radia ZET (@Gosc_RadiaZET) June 12, 2023
My również mamy nadzieję, że będą państwa w Europie, które zrozumieją, jak wielką głupotą i jak wielkim uderzeniem w społeczeństwa i przemysł motoryzacyjny jest wprowadzony zakaz.
Z tego zakazu cieszą się co najwyżej Chiny, które zaleją rynek autami elektrycznymi. Zresztą – już to rozpoczęły. W Polsce już oficjalnie pojawił się Maxxus, niebawem dołączy BYD, w Europie rozpycha się NIO, są firmy, które z powodzeniem handlują chińskimi autobusami elektrycznymi.
Samobójstwo ekonomiczne na własne życzenie? W Unii Europejskiej, rządzącej w większości przez lewicę, wszystko jest możliwe.
Zakaz sprzedaży samochodów spalinowych (<-link) będzie szczególnie uciążliwy dla polskich rodzin, które przede wszystkim kupują używane, nastoletnie auta benzynowe i diesle.
Jego uchylenie może spowodować znaczący wzrost poparcia dla Prawa i Sprawiedliwości przed wyborami.
Dodajmy, że również Konfederacja sprzeciwiała się temu zakazowi.
Warto pamiętać, zwłaszcza przed nadchodzącymi wyborami do polskiego Sejmu (jesień 2023) i Europarlamentu (w 2024 roku), że za zakazem sprzedaży samochodów spalinowych głosowali europosłowie polskiej lewicy, między innymi Sylwia Spurek, Robert Biedroń, Leszek Miller, Łukasz Kohut.
Warto o tym pamiętać i podziękować im przy urnach za ich „troskę” o polskie rodziny i polski przemysł Motoryzacyjny.
Sam Robert Biedroń głosował za zakazem sprzedaży aut spalinowych (<-link), choć sam jeździ dieslem.
Poseł składa na „elektryka”. Przy jego pensji złoży na niego szybciej, niż kilkanaście polskich rodzin. Po co zatem ma się przejmować? W końcu celem lewicy jest przywrócenie stanu z PRL, kiedy to społeczeństwo podróżowało autobusami, pociągami i na rowerach. Samochody mieli tylko dygnitarze partyjni i zasłużeni obywatele.