Rozwój techniki wyprzedził nasze poczucie humoru. Wiele razy w mediach pojawiały się humorystyczne teksty, w których opisywano samochód na odchody. Tymczasem takie auto może faktycznie powstać. Oczywiście, nikt nie będzie zasilał jego baku odchodami. Ludzkie odchody posłużą do produkcji gazu. A ten gaz może zostać użyty na przykład do napędzania pojazdu.
Profesor Cho Jae Weon z Narodowego Instytutu Nauki i Technologii w Ulsan (Korea Południowa) opracował specjalną toaletę, która zamienia ludzkie odchody w biogaz.
Jak to działa?
Odchody z toalety są transportowane do specjalnego zbiornika, który znajduje się na dole budynku. Umożliwia to pompa próżniowa.
W zbiorniku znajdują się mikroorganizmy (bakterie), które przekształcają odpady w metan.
Co dalej?
Metan jest wykorzystywany przez domowy piec gazowy. Piec ten ogrzewa dom oraz wodę.
Poza tym w domu zamontowane jest również ogniwo paliwowe, na bazie tlenku węgla, które wytwarza z biogazu energię.
Profesor Cho Jae Weon powiedział, że z odchodów przeciętnego człowieka, można w ciągu jednego dnia uzyskać do 50 litrów metanu.
I teraz najważniejsze, czyli to, co nas kierowców interesuje najbardziej. Zdaniem profesora, z codziennej porcji odchodów, „wyprodukowanych” przez jednego człowieka, można uzyskać gaz, który pozwoli napędzać samochód i przejechać do 1,2 kilometra.
Można się z tego śmiać. Jednak warto zastanowić się np. nad tym, ile obornika jest każdego dnia produkowane na fermach zwierząt hodowlanych. Warto też zastanowić się nad tym, jak taki biologiczny gaz można by produkować w oczyszczalni ścieków. Do takiej oczyszczalni trafiają nieczystości, wytwarzane przez kilkadziesiąt tys. osób. Wystarczyłoby, żeby można było wyprodukować z nich gaz, przeznaczony do napędzania miejskich autobusów. Albo do zasilania miejskiej elektrociepłowni.
Jest to na pewno lepsze i bardziej przyjazne dla użytkownika rozwiązanie, niż elektromobilność.