W marcu 2023 roku Rada Unii Europejskiej przegłosowała ostateczną treść rozporządzenia wprowadzającego zakaz rejestracji samochodów spalinowych od 2035 roku. Niektóre rządy były tak rozgorączkowane, że chciały wprowadzić ten zakaz już w 2030 roku. Przeciw głosowała tylko Polska. Od głosu wstrzymały się Belgia i Austria.
Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2023/851 z 19 kwietnia 2023 roku wprowadził zakaz sprzedaży samochodów spalinowych na terenie UE, od 2035 roku.
Dodatkowo wprowadzono różne dodatkowe przepisy, mające na celu utrudnienie życia kierowcom i posiadaczom aut spalinowych. Na przykład dodatkowe podatki od aut spalinowych.
Polski rząd przeciwko zakazowi sprzedaży aut spalinowych
Rzeczpospolita Polska wniosła do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej skargę na ww. rozporządzenie.
Kilka dni temu Minister Sprawiedliwości i Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro podjął decyzję o skierowaniu wniosku do Trybunału Konstytucyjnego. Trybunał ma sprawdzić, czy zakaz sprzedaży samochodów spalinowych od 2035 roku jest zgodny z Konstytucją RP.
Zbigniew Ziobro twierdzi (co w stu procentach popieram i o czym piszę od chwili wprowadzenia tego szaleńczego przepisu), że zakaz sprzedaży samochodów spalinowych pozbawi ludzi aut. A także pozbawi samochodów firmy, których nie będzie stać na wymianę floty na auta elektryczne. Poza tym upadnie wiele firm, takich jak producenci części do aut spalinowych, warsztaty i stacje benzynowe.
Minister Sprawiedliwości podkreślił, że to Polacy powinni decydować, jakimi samochodami będą jeździć.
Co nam po uchyleniu zakazu sprzedaży aut spalinowych, skoro wszyscy będą produkować auta elektryczne
W sieci można znaleźć wiele wypowiedzi tzw. mędrców, którzy argumentują jak w tytule tego akapitu. Skoro wszyscy producenci aut już się przestawili na produkcję aut elektrycznych, to co nam da zniesienie tego zakazu?
Wszyscy producenci aut przestawili się na produkcję aut elektrycznych? To wierutna bzdura.
Przestawili się (a dokładnie zostali zmuszeni do przestawienia się) producenci działający w Europie. I to tylko w pewnym stopniu. Co to znaczy? Na rynek europejski będą produkować auta elektryczne. Ale już na rynki afrykańskie (np. Peugeot) czy południowoamerykańskie (np. FIAT) dalej będą produkować auta z silnikami spalinowymi.
A czy na świecie jest tylko zapyziała, zlewaczała Unia Europejska? Oczywiście, że nie. W naszym kraju Toyota produkowała silniki do swoich aut – w Wałbrzychu. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby nie robiła tego dalej. We wszystkich normalnych krajach świata będą powstawać auta z silnikami spalinowymi. Nie muszę jeździć VW, BMW czy Citroenem. Mogę jeździć Daihatsu, Perodua, Protonem, Kantanka czy innym pojazdem. Albo Toyotą, uzbrojoną w wyprodukowany w Polsce silnik.
Jeśli Polska wycofa się z tego szaleństwa, z pewnością pójdą za nią inne kraje. Przynajmniej kilka w Europie.
Po wyborach…
PIS wygrał, choć równocześnie nie może stworzyć samodzielnie większości. Być może uda się podprowadzić kilku posłów z innych partii. Być może, co bardziej prawdopodobne, uda się ludziom przemówić do rozsądku, a potem doprowadzić do przedterminowych wyborów.
Ciekawi mnie, czy wszyscy posiadacze aut, głosujący na Lewicę, mają już w garażu nowoczesne auto elektryczne? Czy może uśmiechają się do roweru?
A może jednak jeszcze jest czas, żeby się zreflektować?
Ja nie mam nic przeciwko temu, żeby ludzie jeździli na rowerach albo samochodami elektrycznymi.
Nie mam nic przeciwko wegetarianom.
Do momentu, w którym chcą swoje zasady siłowo wprowadzać w moim domu.
Dziękuję, Panie Prokuratorze Generalny, za to, że ujął się Pan za ludźmi, których nie stać na zakup samochodu elektrycznego za 150 tys. złotych. I zezłomowanie go za 10 lat.
Dziękuję.
Mam też nadzieję, że do 2035 roku po Unii Europejskiej zostaną tylko złe wspomnienia.
Kancelaria Prezydenta RP (GFDL 1.2 or GFDL 1.2), via Wikimedia Commons
