Datsun mi-Do to budżetowy samochód, produkowany przez firmę Nissan i przeznaczony na rynek rosyjski. Mieliśmy okazję poznać się bliżej. Zachwytu nie było.
Marka Datsun została uśmiercona przez koncern Nissan w 1986 roku. W 2012 roku pojawiły się pierwsze zapowiedzi, że marka będzie od nowa wprowadzana na rynek. Po co?
Nissan jest częścią aliansu (to bardzo modne i nowoczesne słowo) Renault – Nissan – Mitsubishi. Renault zainwestowało w Dacię i stworzyło tanią markę, która przyniosła francuskiej firmie bardzo duży zysk. Niewyszukane pod względem wizualnym samochody, wykorzystujące na początku stare rozwiązania technologiczne, okazały się strzałem w dziesiątkę.
Dlatego też w 2012 roku Nissan postanowił reanimować markę Datsun i zacząć produkować tanie i prostsze auta na te rynki, gdzie byłby na nie spory popyt. Początkowo planowano zaatakować szereg rynków, na przykład indonezyjski i południowoafrykański. Ale ostatecznie skończyło się na wprowadzeniu auta pod marką Datsun na rynek rosyjski.
Miało to również swoje uwarunkowania finansowe. Na rynku rosyjskim od dawna działa Renault, które dostarczyło technologie do produkcji modelu Łada Granta. Skoro Renault i Nissan to jedna „rodzina” to i nowy Datsun został oparty konstrukcyjnie o Grantę (płyta podłogowa, inne technologie). I w 2014 roku wprowadzono go na rynek.
W tym momencie, Drogi Czytelniku, zastanowisz się przez chwilę… Przecież w 2014 roku Rosja najechała Ukrainę! Zajęła Krym! Była wojna, w której zginęły tysiące ludzie, a konflikt tli się do dziś i giną kolejni. Przecież nałożono sankcje!
Jak widać, nie wszystkich one obowiązują. Liczy się pieniądz i interesy. Siemens dostarcza Rosji turbiny, to dlaczego Renault ma nie dostarczać technologii do budowy aut?
I tak samo byłoby, gdyby to Rosja zaatakowała nas, a nasi europejscy sojusznicy uznaliby to za fakt i dalej radośnie by sobie handlowali z supermocarstwem, nie przejmując się jakimiś tam Polakami.
Datsun mi-Do – krótkie spotkanie
Datsun mi-Do przybył do naszego pięknego kraju, przyprowadzony przez właściciela, który w Polsce kupuje hurtowo odzież, a następnie sprzedaje ją na wschodzie, w swoim rodzinnym mieście, gdzie prowadzi sklepik odzieżowy. Gdzie? Na wschodzie. Tyle informacji wystarczy. Auto już kilka razy pokonało bardzo długie trasy i jak na razie, nie sprawia problemów technicznych. Samochód jest zresztą bardzo młody – rocznik 2016.
Jak prezentuje się Datsun mi-Do? Przód jest całkiem w porządku i niczym nie odbiega od liczącej się światowej konkurencji. Przód projektowano na samym początku, gdy jeszcze kiesa była pełna. Sześcioramienna atrapa chłodnicy, z szeroką chromową obramówką, nowoczesny zderzak, maska z czterema liniami przetłoczeń, ciekawie zaprojektowane reflektory – całość prezentuje się bardzo ciekawie.
Linia boczna i tył tchną tanią prostotą, znaną z takich aut jak Dacia Sandero i Tata Indica. Tu już księgowi zaczęli krzyczeć, że trzeba oszczędzać. I się spieszyć. I to widać.
Plusem jest to, że nadwozie jest zgrabne i proporcjonalne. Jednak nie ma w nim nic, nad czym można by się zatrzymać dłużej. Ot takie, wozidło bez jakiegokolwiek wyrazu. Ktoś usiłował zrobić coś z niczego, projektując tylne lampy. Coś mu tam wyszło.
Jak prezentuje się wnętrze auta? Jak w typowej klasie B. Mnóstwo twardego tworzywa, tkanina o niewyszukanej fakturze, mało miejsca z przodu i z tyłu. Komfort tu tutaj słowo nieznane. Jednak da się przetrwać, choć przede wszystkim na przednich siedzeniach. Tył, to jak u naszego rozmówcy, jest najlepszy do transportowania ubrań, po złożeniu tylnych siedzeń.
Kierowca ma do dyspozycji masywną kierownicę i czytelną deskę rozdzielczą, z dużymi, okrągłymi zegarami prędkościomierza i obrotomierza oraz ekranem komputera pokładowego pomiędzy nimi (LCD z zielonym podświetleniem). Całkiem nieźle, choć jednak wszędzie widać tą prostotę. I taniość.
Nie obyło się jednak bez zaskoczenia. I to potrójnego. Po pierwsze, auto ma klimatyzację. Tania marka z klimą? A jednak. Sterowanie odbywa się za pomocą trzech okrągłych pokręteł.
Po drugie samochód ma automatyczną skrzynię biegów! Nie jest to żaden wyszukany model z szeregiem przełożeń – skrzynia jest czterostopniowa. Ale jednak, automat jest.
Po trzecie – jest ekran dotykowy! Jak w najnowszej limuzynie. Pod ekranem znajdują się dodatkowe przyciski. Ekran służy przede wszystkim do prezentowania wskazań nawigacji GPS a także obrazu z kamery cofania.
Układ hamulcowy pięciodrzwiowego hatchbacka wykorzystuje tarcze i klocki na przedniej oraz bębny hamulcowe na tylnej osi. Auto porusza się na kołach o średnicy 14 cali.
Zawieszenie wykorzystuje sprawdzony układ – przednie kolumny MacPhersona i tylną belkę skrętną.
Do napędzania Datsuna mi-Do zastosowano silnik benzynowy z wielopunktowym wtryskiem paliwa, czterocylindrowy, ośmiozaworowy, o pojemności 1,6 litra i mocy 88 koni mechanicznych, z paskowym napędem rozrządu. Na co pozwala takie mechaniczne serce? Auto potrzebuje ok. 15 sekund, żeby rozpędzić się do setki. Prędkości maksymalna (teoretycznie) wynosi 166 km/h. Właściciel pochwalił się, że rozpędził małego potwora do maksymalnej prędkości 135 km/h. To bardzo odważny człowiek.
Pomimo małych rozmiarów, auto wcale do oszczędnych nie należy. Zwłaszcza w mieście – pali ponad 10 litrów! W trasie spalanie zmniejsza się do ok. 6 – 7 l/100 km.
Datsun mi-Do mierzy 3950mm długości, 1699mm szerokości, 1501mm wysokości, a jego rozstaw osi mierzy 2477 mm.
Czy Datsun mi-Do odniósłby sukces w Polsce, gdyby był sprzedawany u nas? Absolutnie nie. Naszym skromnym zdaniem, 99% Polaków wolałoby kupić 10-letnie auto premium, sprowadzone z Zachodu, niż nowego Datsuna mi-Do.
I byłaby to, zdecydowanie, bardzo dobra decyzja.