Opony samochodowe i prezerwatywy. Jedno i drugie ma za zadanie zwiększyć bezpieczeństwo użytkownika. Nic zatem dziwnego, że są na świecie firmy, które produkują równocześnie i opony samochodowe i prezerwatywy. I obydwa produkty cieszą się uznaniem użytkowników!

Dobry biznesmen wie, że inwestowanie tylko w jeden rodzaj działalności może skończyć się w paskudny sposób. Jak pojawią się problemy, to nie ma skąd podłączyć kroplówki dla tej części działalności, która aktualnie ma problemu. Dlatego wielcy producenci, związani z motoryzacją, inwestują także w inne działalności. Albo odwrotnie, działalność związana z motoryzacją jest którąś z kolei w ich portfelu. To dlatego koncern Mitsubishi produkuje również statki i elektronikę, koncern Hyundai czołgi (np. K2, które miejmy nadzieję, kiedyś będą produkowane na licencji w Polsce), a Toyota maszyny do szycia i wózki widłowe.
Nic zatem dziwnego, że japoński producent ogumienia ekonomicznego, firma Riken/Okamoto, produkuje też prezerwatywy. A także jakieś inne, gumowe wynalazki. Dlaczego nie?

Photo by chrisinplymouth on Foter.com / CC BY-NC-SA
Photo by chrisinplymouth on Foter.com / CC BY-NC-SA

 

Z czego produkuje się współczesne opony samochodowe?

Przede wszystkim z kauczuku, syntetycznego i naturalnego. Do tego drut, włókna poliestrowe albo aramidowe. Różne wypełniacze i wynalazki: żywice, krzemionka, silikony, polimery, sadza… Wszystko w celu zwiększenia chemicznej przyczepności do nawierzchni, zwiększenia odporności na ścieranie, zwiększenia odporności na przegrzanie, a także zapewnienia elastyczności przy niskich temperaturach, co ma miejsce w przypadku opon zimowych i częściowo, całorocznych.

Z czego produkuje się prezerwatywy?

Zdecydowana większość prezerwatyw produkowana jest z lateksu. To nic innego jak koloidalny roztwór kauczuku naturalnego, czyli podstawowego materiału do produkcji opon. Lateks ma jednak sporo wad. U wielu osób wywołuje alergie. Dlatego produkuje się tez prezerwatywy bez lateksu. Z czego? Z poliizoprenu. To znów roztwór kauczuku, tylko że syntetycznego. Przy produkcji opon także stosuje się kauczuk syntetyczny. No to materiał mamy już z głowy.
Jakiś japoński inżynier pomyślał – cholera jasna! Tyle się tu tego kauczuku wala po magazynie! Opon ludzie nie chcą tyle kupować! Trzeba coś z tym zrobić! Może będziemy robić buty gumowe? Takie jak w Polsce ludzie używają na wsi, gumiaki?
Dobre!
Ty, ale może będziemy robić jeszcze płaszcze przeciwdeszczowe? Jak leje to człowiek nie zmoknie!
Dobre!
Ale… A może będziemy robić też prezerwatywy?
Dobre! Materiał potrzebny do produkcji jednej opony wystarczy na zabezpieczenie przed chorobami wenerycznymi i niechcianymi ciążami całego batalionu wojska!

Od słowa do produkcji

Powiedzieć łatwo. Gorzej wprowadzić do produkcji. Wszystko zależy od tego, co się produkowało najpierw. Co w sytuacji, w której producent prezerwatyw zechce produkować opony samochodowe? To już trzeba się znać na temacie. Zrobić odpowiednią konstrukcję opony, wzmocnić ją, rozłożyć odpowiedni nacisk na bieżnik, żeby ten się równomiernie zużywał. O właśnie, bieżnik odpowiednio zaprojektować. Żeby usuwał wodę, śnieg, błoto pośniegowe sprzed czoła opony. Żeby zwiększał przyczepność. Żeby wyciszał opony podczas jazdy. Żeby mógł się oczyszczać z piasku i błota. Tu trzeba mnóstwo pieniędzy na badanie, testowanie, certyfikaty… I trzeba stosować się do miedzynarodowych rozmiarów.
A co, jeśli producent opon zechce produkować prezerwatywy?
Prosta sprawa. Trzeba pokazać inżynierowi Hirohito jakąś śliczną Japoneczkę (oj, śliczne są, śliczne, te skośnookie piękności). Kiedy Hirohito poczuje, że jego konar plonie, dać mu kartkę i ołówek. Hirohito położy konar na kartce papieru, odrysuje ołówkiem – i już jest szkic modelu do produkcji! Potem tylko szybko dokonać pomiarów narzędzia w stanie gotowym sdo akcji (wyznaczony pracownik z pewnością nie będzie zadowolony, ale może dostać premię za ciężką pracę) i zrobić model z gliny. Wypiec go w piecu. Wypolerować rękoma mistrzów. A później dobrać odpowiednią mieszankę i produkować. Ładne pudełko, chwytliwa nazwa – i do kiosku!

Jak to robili w Japonii? Co było pierwsze? Prezerwatywa czy opona?

W 1934 roku w Japonii powstała firma Japan Rubber Industry. Produkowała ona odzież przeciwdeszczową oraz gumowane ubrania. Z czasem rozpoczęła produkcję prezerwatyw o intrygującej nazwie „Skinless Skin”. Przez przypadek przeczytałem to jako „stainless steel”, co swoją drogą, też byłoby dobrą nazwą marketingową na tak intrygujący produkt. W trakcie II Wojny Światowej firma produkowała też części do czołgów. A po wojnie – obuwie.
W 1958 roku firma JRI, już jako Okamoto Rubber Industries, połączyła się z Riken Rubber Company. To wydzielona część prywatnej fundacji naukowej, która powstała w 1918 roku.
I tak, w 1958 roku, rozpoczęto produkcję opon samochodowych. Obecnie opony Riken eksportowane są do wielu krajów świata, między innymi do USA i do Europy. W Polsce są również sprzedawane. To ogumienie, zaliczane do segmentu ekonomicznego.

A co z prezerwatywami? Dalej są produkowane! Obecnie firma nazywa się Okamoto Industries. I ma duże sukcesy w temacie.
W 1969 roku Okamoto wprowadziło na rynek najcieńsze na świecie prezerwatywy lateksowe, o grubości poniżej 0,05mm. W 2003 roku rekord pobito. Na rynek wprowadzono prezerwatywy lateksowe o grubości poniżej 0,03 mm.

Prezerwatywy Okamoto - źródło http://okamoto.com.hk/en/history-of-okamoto/
Prezerwatywy Okamoto – źródło http://okamoto.com.hk/en/history-of-okamoto/

 

I tak można działać. Prezerwatywy robi się coraz cieńsze. To zaoszczędzi się odrobinę kauczuku. To co zostanie, to się zużyje np. do opon do aut dostawczych. Tam trzeba trochę kauczuku dołożyć, żeby na przykład wzmocnić barki opon, narażonych na duże przeciążenia. Nic się nie zmarnuje!
I jak tu tych Japończyków nie kochać?

okamoto

 

Pamiętaj, drogi Czytelniku. Odpowiednie ogumienie pozwoli Ci wyjść z wielu niebezpiecznych sytuacji. Jak wpadniesz w poślizg na drodze, to możesz znaleźć się na drzewie. I przez lata cierpieć ból i przeklinać tą chwilę, której mogłeś uniknąć, ale szkoda Ci było na nowe opony.
Odpowiednie ogumienie pozwoli Ci też uniknąć innej, paskudnej sytuacji. Takiej, w której jedna chwila zapomnienia sprawi, że będziesz musiał każdego ranka budzić się we własnym łóżku obok nosorożca, który zostanie Twoją żoną. I zamiast wydawać sobie ciężko zarobione pieniądze na przyjemności, będziesz kupować pieluchy…
Tak nie jest prawidłowo…

MENU
– > POWRÓT NA STRONĘ GŁÓWNĄ
– > MAGAZYN MOTORYZACYJNY
– > TECHNIKA MOTORYZACYJNA I DIAGNOSTYKA
– > SAMODZIELNE NAPRAWY SAMOCHODÓW– ZAOCZNE TECHNIKUM DRUCIARSTWA SAMOCHODOWEGO
– > ELEKTROMOBILNOŚĆ I SAMOCHODY ELEKTRYCZNE, WADY ELEKTROMOBILNOŚCI
– > DETAILING
– > FELIETONY MOTORYZACYJNE, CIEKAWOSTKI MOTORYZACYJNE, HUMOR MOTORYZACYJNY
– > DOKUMENTY, UBEZPIECZENIA
– > MOTOCYKLE
– > MILITARIA – MOTORYZACJA I WOJSKO
– > MOTORYZACJA I POLITYKA
– > TESTY SAMOCHODÓW
– > AKCESORIA DLA KIEROWCÓW
– > SAMOCHODY ŚWIATA
– > PODRÓŻE i SLOW DRIVING
– > MOTOREWIA NA FACEBOOK
– > MOTOREWIA NA TWITTER
– > POWRÓT NA STRONĘ GŁÓWNĄ

Podziel się

Napisane przez

Michał Lisiak

Niezależny dziennikarz motoryzacyjny. Kocham swoją pracę i motoryzację. Nie wszystko, co piszę, wszystkim się podoba, a ponieważ jestem niezależny, mogę pisać, co mi się podoba. Pasjonuje mnie technika samochodowa, pewnie dlatego z niepokojem spoglądam na wynalazki, takie jak auta elektryczne.
Brzydzę się „dziennikarstwem motoryzacyjnym”, które polega na skracaniu gotowych newsów, przychodzących z działów PR importerów samochodów.
Współpracuję z kilkoma redakcjami i kilkoma znanymi firmami motoryzacyjnymi.