Singapur to piękny kraj. Jest maleńki, ma niewielką powierzchnię, niemalże 6 milionów mieszkańców, piękne wieżowce, bajeczne wille, równie bajeczne pensje i… mnóstwo ograniczeń. Jeśli zatem jakiś polityk chce się popisać swoją znajomością świata i powie Wam, że chciałby, żeby w Warszawie, albo w innym mieście było tak, jak w Singapurze – od razu zbierajcie podpisy o jego odwołanie. Jak kupuje się samochód w Singapurze?
Singapur ma niewielką powierzchnię (733 km2, która stale się powiększa na skutek budowy sztucznych wysp) i mnóstwo świetnych dróg, w tym także autostrad. Są też piękne parki, miejsca do wypoczynku, cudowne centra handlowe, nowoczesne centrum, stare dzielnice, plaże… Jednak równocześnie jest tu zawsze mnóstwo ludzi. Nikogo nie dziwi to, że o 5 nad ranem będzie biegać w towarzystwie kilkuset osób. Tłum jest praktycznie, wszechobecny. Byłem, widziałem, doświadczyłem.
Singapur jest bardzo bogaty. Składa się na to port lotniczy Changi (wszyscy, którzy protestują przeciwko CPK powinni nieco powiększyć swoją małą wiedzę, jakie zyski przynosi Changi – 7 procent PKB Singapuru), ogromny port morski, stocznie, nowoczesny przemysł elektroniczny (specjalizujący się w nośnikach pamięci), przetwórstwa ropy naftowej, czy też ogromne centra biurowe, będące siedzibami największych banków i ubezpieczycieli. Jest i przemysł zbrojeniowy. Jest też produkcja żywności, przede wszystkim hodowle ryb i owoców morza oraz dań instant (najlepszych na świecie).
Singapur jest bardzo czystym i spokojnym miastem. To wszystko zasługa niezwykle restrykcyjnego prawa, które pozwala stosować bardzo wysokie kary (w tym poniżające kary chłosty) nawet za śmiecenie. To akurat plus i w naszym kraju też by się to przydało zastosować wobec niektórych osób.
Ale Singapur ma też wiele minusów, które sprawiają, że spogląda się na niego nieco inaczej niż przez pryzmat kolorowych folderów reklamowych i filmiczków z Instragramika od fluensereczek, produkujących się koło singapurskiego lwa.
Minusy Singapuru – dlaczego polskie miasta nie powinny być takie, jak Singapur?
Singapurczycy zarabiają bardzo dużo, w porównaniu do nas (np. pensja w fabryce to równowartość 20.000 zł). Ale równocześnie, koszty życia są tu ogromne. Żywność jest bardzo droga. Mieszkania są koszmarnie drogie. Niewielki procent społeczeństwa może sobie pozwolić na „domek”, który liczy 40 metrów kwadratowych. Taki domek, położony na „wyspie”, otoczonej mrówkowcami – blokami, mającymi powyżej 40 pięter, może kosztować ponad 2 miliony polskich złotych. Żeby odrobinę pożyć, trzeba wyjechać do Malezji. Jest taniej, a Singapur jest połączony z Malezją za pomocą dwóch mostów. Niestety. Samochody w Singapurze też są horrendalnie drogie, albowiem są obkładane ogromnymi podatkami. Przez to nowe auto, sprzedawane w Singapurze, może być od 3 do 5 razy droższe (to nie błąd – od trzech do pięciu razy droższe) od swojego bliźniaka, sprzedawanego w innym kraju.
Ogromne ceny aut to nie wszystko.
Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze konieczność posiadania pozwolenia na zakup auta. Pozwolenie to ma oznaczenie COE.
COE sprzedawane są na giełdzie. Ich liczba jest określana przez rząd. Nowe COE może pojawić się na giełdzie, jeśli powiększy się np. powierzchnia kraju, ktoś sprzeda auto, wyprowadzi się ze swoim autem, rozbije auto, albo umrze.
Jakie są ceny za COE? Są one, co ciekawe, ustalane na giełdzie.
Tak wyglądały one w grudniu 2023:
Category A: $85,000 – Kategoria A przeznaczona jest dla aut o pojemności silnika do 1600 cm3 i mocy do 130KM
Category B: $110,001 – Kategoria B przeznaczona jest dla aut o pojemności silnika wyższej niż 1600 cm3 i mocy większej niż 130 KM
Category C: $69,423 – Kategoria C przeznaczona jest dla aut dostawczych i użytkowych
Category D: $9,002 – Kategoria D przeznaczona jest dla motocykli
Category E: $118,388 – Kategoria E przeznaczona jest czymś w rodzaju wolnej amerykanki, za wyjątkiem motocykli.
Teraz wystarczy sobie policzyć, że:
– Volkswagen 8 z silnikiem TSI kosztuje w Singapurze 169 900 SGD (dolarów singapurskich), czyli 540 000 złotych.
– Aby móc nim jeździć, trzeba wykupić COE B – cena 110 000 USD, czyli 440 000 złotych.
I już mamy prawie milion złotych.
Nie chcę nawet sprawdzać, ile kosztuje OC w Singapurze
Moja przyjaciółka Ningsih pracuje w Singapurze od 15 lat. Zarabia bardzo dużo jak na polskie warunki. Mimo tego nie stać ją ani na własne mieszkanie (wynajmuje je z 3 koleżankami, mieszkanko w mrówkowcu ma ok. 36 mkw) ani na samochód.
Czy faktycznie ktoś potrzebuje auta w Singapurze? Tam może nie, ale w Warszawie już tak
Można się zastanowić nad tym, czy ktoś faktycznie potrzebuje prywatnego samochodu w państwie – mieście.
Raczej tak. Pomimo małej powierzchni, to odległość pomiędzy wschodnim krańcem miasta a zachodnim wynosi ponad 55 kilometrów. Odległość pomiędzy północnym a południowym krańcem wyspy wynosi ponad 30 kilometrów. Zatem nie są to odległości małe. Trzeba dojechać do pracy, na zakupy, do szkoły, do parku.
Poza tym, samochody wymyśliliśmy po to, żeby podróżować nimi nawet na krótkich odległościach, w cieple, albo w chłodzie (przy włączonym AC), bezpiecznie i komfortowo.
Teoretycznie, w Singapurze da się przeżyć bez samochodu.
Ale warto pamiętać, że wielu ludzi, jak wspomniałem wcześniej, spędza weekendy w Malezji. Jedzie tam samochodem, żeby móc zwiedzać piękne miejsca i móc pokonać kilkadziesiąt albo kilkaset kilometrów. Prowadzenie działalności gospodarczej też wymaga posiadania pojazdu. Tylko idiota może twierdzić, że transport rowerowy może być alternatywą dla transportu samochodowego.
Pamiętajmy, że w państwie mieście są inne zasady. Być może tam trzeba kontrolować liczbę aut. Bo w Singapurze wszystko jest kontrolowane, włącznie z ilością miejsc parkingowych. Ale my, pomimo całego szacunku dla Singapuru, jego piękna i kultury, żyjemy w innych warunkach. I jeśli jakikolwiek polityk albo urzędniczyna zechce popisać się znajomością nazw geograficznych, mówiąc Wam – wprowadzimy system jak w Singapurze, dotyczący aut – pamiętajcie o tym, co napisałem.
Bo jeśli taki system zostanie wprowadzony, samochody będą tylko dla najbogatszych. I dla urzędników.
A wtedy wystarczy miejsc parkingowych i miejsca na pozwężanych ulicach.
A Wy będziecie stać na przystankach, jak Wasi dziadkowie i babcie za czasów PRL, czekając na modny autobus elektryczny.
Wasi dziadkowie zimą modlili się, żeby stary Jelcz PR110 nie zamarzł. Wy będziecie się modlić, żeby Wasz modny autobus elektryczny nie stracił pojemności baterii. Czy chcecie takiej przyszłości?
Kiedy spoglądam na wyniki ostatnich wyborów, to wydaje mi się, że chcecie.
MENU
– > POWRÓT NA STRONĘ GŁÓWNĄ
– > MAGAZYN MOTORYZACYJNY
– > TECHNIKA MOTORYZACYJNA I DIAGNOSTYKA
– > SAMODZIELNE NAPRAWY SAMOCHODÓW– ZAOCZNE TECHNIKUM DRUCIARSTWA SAMOCHODOWEGO
– > ELEKTROMOBILNOŚĆ I SAMOCHODY ELEKTRYCZNE, WADY ELEKTROMOBILNOŚCI
– > DETAILING
– > FELIETONY MOTORYZACYJNE, CIEKAWOSTKI MOTORYZACYJNE, HUMOR MOTORYZACYJNY
– > DOKUMENTY, UBEZPIECZENIA
– > MOTOCYKLE
– > MILITARIA – MOTORYZACJA I WOJSKO
– > MOTORYZACJA I POLITYKA
– > TESTY SAMOCHODÓW
– > AKCESORIA DLA KIEROWCÓW
– > SAMOCHODY ŚWIATA
– > PODRÓŻE i SLOW DRIVING
– > MOTOREWIA NA FACEBOOK
– > MOTOREWIA NA TWITTER
– > POWRÓT NA STRONĘ GŁÓWNĄ