Niektóre auta elektryczne wyglądają tak, jakby ich projektant przed rozpoczęciem kreślenia nawąchał się dymu z palonych opon. Niektóre założenia dotyczące aut elektrycznych też są chore. Jakimś dziwakom wydaje się, że nagle wszyscy przesiądziemy się do dwuosobowych skuterów na kółkach od wózka dziecięcego i będziemy sobie jeździć 30 na godzinę do sklepiku, do pracy, albo po zasiłek, jeśli jesteśmy Nowym Obywatelem Europy. Ale są też firmy, które potrafią zrobić coś fajnego, oryginalnego, wartego uwagi. Taka jest Luka EV – czeskie auto elektryczne, stworzone przez firmę MW Motors.
Jeśli komuś podobają się takie wynalazki jak Microlino, GEM, Tazzari Zero albo inna forma piguły na czterech mikro kołach, to nie mamy o czym w ogóle rozmawiać. Ludziom podoba się też „muzyka” disco polo, zatroskanie oblicze „króla Europy” i domy pomalowane na morelowy kolor. I też nie ma z nimi o czym rozmawiać.
Nie wiadomo, skąd biorą się takie idiotyzmy. To znów jakaś chora lewicowa ideologia?
Samochód elektryczny wcale nie musi wyglądać tak, jakby projektował go człowiek, poddany działaniu silnych narkotyków. Są normalne auta elektryczne – Nissan Leaf II (pierwsza generacja była obrzydliwa), Chevrolet Bolt EV, Hyundai IoniQ albo piękny, chiński SUV BYD EV300 Song. Nie wspominając o Fisker EMotion, luksusowej strzale, przy której Tesla wygląda jak Dacia przy Mercedesie. Czyli można, jeśli się chce.
Czesi z firmy MW Motors też udowodnili, że można, jak się chce i stworzyli piękne auto elektryczne w oryginalnym stylu retro. Nie, nie przypomina chińskich wynalazków z Alibaby, przeznaczonych do wożenia emerytów w Ciechocinku. Jest naprawdę ładne. Z pewnością milion razy ładniejsze od produkowanych w Czechach współczesnych samochodów z kurą na masce, które stały się tańszymi popłuczynami Volkswagena.
Luka EV to dwudrzwiowe, niziutkie, oryginalne coupe, stylizowane na lata sześćdziesiąte. Okrągłe reflektorki, chromik, okragłe tylne lampki, długa maska, długi tylny zwisie, fajnie zaprojektowana kabinka. Auto jest niziutkie, taka typowa żabka, która dobrze trzyma się drogi. Do tego dochodzi dbałość o szczegóły widoczna na każdym kroku. W środku skórka, eleganckie tworzywo, retro kierownica (chyba airbagu tam nie ma) i retro wloty powietrza, a do tego dwa ekraniki LED – owe. I wszystko fajnie wygląda.
Jedno jest tylko niepokojące. Otóż auto ma cztery silniki – każdy na piaście koła. Łącznie „wyciągają” 66 koni, co pozwala osiągnąć niemal 146 km/h. Ale nie to jest najważniejsze. Problem polega na tym, że… Wyobraźmy sobie, że jedziemy Luką po polskich drogach i pakujemy się kołem w typowo polską dziurę. Taką podmiejską wyrwę. I nie tylko po zawieszeniu i oponie, ale i po silniku.
Źródło zasilania auta to bateria o pojemności 21,9 kWh. Producent zapewnia, że to wystarczy na jakieś 300 km, ale zapewne tylko w jego marzeniach. W rzeczywistości zasięg będzie mniejszy, ale i tak pewnie niezły. Bo pojazd jest lekki. Wazy połowę tego, co inne auta elektryczne – nieco ponad 800 kg. A skąd tak niska waga? Bo nadwozie wykonane jest w FRP – tworzywa sztucznego. Takie retro Mehari, ale z elektrycznym silnikiem. I ten plastik może sprawić, że 90% klientów podziękuję za zakup.
Długość auta to 4050 mm, szerokość 1620 mm, a wysokość 1220 mm. Cena – 30000 Euro. Tyle co dwie nowe „kury” z salonu.
Ale przecież chcesz być cool i eko, c*nie? To trzeba płacić!
MENU
– > POWRÓT NA STRONĘ GŁÓWNĄ
– > MAGAZYN MOTORYZACYJNY
– > TECHNIKA MOTORYZACYJNA I DIAGNOSTYKA
– > SAMODZIELNE NAPRAWY SAMOCHODÓW– ZAOCZNE TECHNIKUM DRUCIARSTWA SAMOCHODOWEGO
– > ELEKTROMOBILNOŚĆ I SAMOCHODY ELEKTRYCZNE, WADY ELEKTROMOBILNOŚCI
– > DETAILING
– > FELIETONY MOTORYZACYJNE, CIEKAWOSTKI MOTORYZACYJNE, HUMOR MOTORYZACYJNY
– > DOKUMENTY, UBEZPIECZENIA
– > MOTOCYKLE
– > MILITARIA – MOTORYZACJA I WOJSKO
– > MOTORYZACJA I POLITYKA
– > TESTY SAMOCHODÓW
– > AKCESORIA DLA KIEROWCÓW
– > SAMOCHODY ŚWIATA
– > PODRÓŻE i SLOW DRIVING
– > MOTOREWIA NA FACEBOOK
– > MOTOREWIA NA TWITTER
– > POWRÓT NA STRONĘ GŁÓWNĄ