To nie jest tekst sponsorowany. To własna analiza. Czy opłaca się kupić nowy samochód w trakcie wyprzedaży rocznika? Czy warto korzystać z wyprzedaży rocznika albo promocji rocznika?

Każdego roku, w grudniu, w salonach samochodowych rozpoczyna się wyprzedaż rocznika. Co to jest? To promocje, które mają na celu sprzedanie tych aut, które zalegają w salonach i w fabrykach samochodów. Powodów takiego zalegania jest wiele.

Photo by llee_wu on Foter.com / CC BY-ND
Photo by llee_wu on Foter.com / CC BY-ND

Jakie auta są oferowane w trakcie wyprzedaży rocznika?

Przede wszystkim te, które zostały wyprodukowane w okresie od czerwca do grudnia. Zwłaszcza te z końcówki roku. Kupujący nie chcą takich aut, bo teoretycznie, pojazd wyprodukowany w grudniu 2020 będzie mniej wart od pojazdu wyprodukowanego w styczniu 2021 roku. Dlatego salony i importerzy muszą takie auta, zwłaszcza z listopada i grudnia, sprzedać z rabatem.

Nawet najlepszy spec od sprzedaży nie jest w stanie dokładnie przewidzieć, jaka liczba samochodów zostanie sprzedana w danym roku. Spójrzmy np. na rok 2020. Doskonale wiadomo, że specjaliści opierają swoje prognozy o różne dane. Na przykład dane dotyczące sprzedaży. W ostatnich latach sprzedaż nowych samochodów w Polsce ciągłe rosła. W 2015 roku z salonów wyjechało 407990 nowych aut dostawczych i osobowych, w 2016 roku 475935 aut, w 2017 roku 547 342 auta, w 2018 roku 600708 aut, w 2019 roku 625470 szt. Z roku na rok sprzedaż rosła. W 2019 roku wskaźniki makroekonomiczne były świetne – niska inflacja, niskie bezrobocie, dobre prognozy. Każdy w takiej sytuacji przygotowałby się na kolejny rekord i zamówiłby więcej aut, wiedząc, że je z pewnością sprzeda. Ale nikt nie przewidział, że w dalekich Chinach ktoś skonsumuje nietoperza, a potem zrobi się z tego epidemia, która zrujnuje wszystkie plany. Sprzedaż aut spadła (zapewne będzie oscylować wokół 400000 szt. co i tak nie jest złym wynikiem) i producenci oraz dealerzy zostali z pojazdami, które trzeba upłynnić. Nikt ich nie będzie jadł.

Powodów wyprzedaży rocznika jest jeszcze więcej. Może być tak, że od nowego roku wprowadzana jest nowa norma emisji spalin, albo postępowa UE nakazuje wprowadzenie nowego elementu wyposażenia.
Może być tak, że producent kończy produkcję danego modelu auta i od nowego roku wejdzie do sprzedaży jego odświeżona wersja, albo zupełnie nowy model. To jedna z najgorszych sytuacji, bo w zasadzie nikt nie będzie chciał się pakować w coś starego, jeśli w salonie będzie czekać zupełnie nowe auto. W przypadku odświeżenia może mieć ono co najwyżej nowy grill i nowy zderzak, ale i tak będzie funkcjonować w przestrzeni jako „nowy model”.

Trzeba też wziąć pod uwagę najgorszą sytuację. Dealer albo importer może zostać z pojazdami, których klienci w ogóle nie chcą kupować. Mało to teraz paskudztw jest wprowadzanych do salonów? Małe agresywne potwory, z wyłupiastymi oczami. Auto może być paskudne, za drogie, za duże, za małe, kompletnie niedopasowane do danego rynku, do potrzeb klientów. Mogło się okazać, że samochód jest niedopracowany, już po kilku miesiącach od wprowadzenia go do sprzedaży. Mogło dochodzić w nim do awarii, mogło się okazać, że zawieszenie się psuje, a silnik jest w ogóle do bani.

https://giphy.com/gifs/RN8Qx7yypYRWIzyTGI/html5

Może być też tak, że auto jest całkiem fajne, ale jakaś jego wersja jest nic nie warta. Nieraz tak jest. Na przykład Suzuki SX4 to fajny, zgrabny samochód kompaktowy o sympatycznej linii nadwozia. Albo Toyota Yaris, świetne auto miejskie. Ale na bazie tych aut powstały prawdziwe paskudztwa: Suzuki SX4 w wersji sedan, albo Toyota Yaris Verso.

By Rudolf Stricker - Praca własna, Attribution, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=5362911
By Rudolf Stricker – Praca własna, Attribution, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=5362911

Może też być tak, że dealer nie może sprzedać określonej wersji pojazdu. Limuzyna mająca żółty lakier. Albo seledynowy. Kto by to chciał? Czasami jest tak, że pewne mody pojawiają się i szybko kończą. I nie uda się sprzedać wszystkiego, co zostało wyprodukowane w zgodzie z ostatnią modą.
Jak widać, jest wiele powodów, dla których auta trzeba wyprzedawać z salonów.

Czy opłaca się kupić samochód na wyprzedaży rocznika?

Moim zdaniem – tak, ale tylko w niektórych sytuacjach.

Jeśli ktoś chce kupić auto, którym zamierza jeździć więcej niż 5 – 6 lat, to jest to opłacalne. Dlaczego? Po 5 – 6 latach eksploatacji, wartość rezydualna auta spada o 50 procent. Czasami więcej. Oznacza to, że 5 – 6 letnie auto można sprzedaż za 50 procent ceny, jaką zapłaciło się za nie w salonie.
Jeśli zatem ktoś kupił w 2020 roku auto w salonie za 80 tys. złotych, to w 2025 roku sprzeda je za maksimum 40 tys. złotych. I to pod warunkiem, że pojazd będzie sprawny, bezwypadkowy i mało zużyty. W przeciwnym wypadku cena znów spadnie.
W 2025 roku różnica pomiędzy ceną samochodu, wyprodukowanego w grudniu 2020, a ceną samochodu, wyprodukowanego w styczniu 2021, będzie nikła. Może wyniesie ona kilkaset złotych. Dobrze utrzymany samochód z grudnia 2020 osiągnie większą cenę, niż bardziej zużyty ze stycznia 2021.

Photo by stef_dit_patoc on Foter.com / CC BY-NC-SA
Photo by stef_dit_patoc on Foter.com / CC BY-NC-SA

Kiedy warto kupić samochód na wyprzedaży rocznika?

Kiedy rabat oferowany przez sprzedawcę wynosi minimum 10 – 15 procent ceny katalogowej samochodu. Im więcej, tym lepiej. A zatem, jeśli kupujemy auto, którego cena katalogowa to 80 tys. złotych, w wyprzedaży rocznika takie auto powinno kosztować od 68 do 72 tysięcy złotych.
W praktyce dealerzy dają jeszcze większe rabaty.
Kiedy mamy zamiar kupić samochód, który jest nadal produkowany. Auto, które nie jest modelem schodzącym. Może być tak, że auto ma pod maską silnik, który w nowym roku nie będzie produkowany. W wielu przypadkach taki silnik może być o wiele lepszy od nowego, który wejdzie do produkcji. Na przykład w grudniu 2020 w salonach mogą być jeszcze dostępne auta z silnikami 4 cylindrowymi, z pośrednim wielopunktowym wtryskiem paliwa, a w 2021 tylko małolitrażowe, turbodoładowane, z bezpośrednim wtryskiem paliwa. Może być też tak, że np. auta z końcówki roku (tak działo się we wcześniejszych latach) nie miały filtrów cząstek stałych (benzyniaki), a auta ze stycznia już je miały.

Kiedy kupujemy samochód mający ładny kolor lakieru, a nie wynalazek w seledynowym, albo wściekle żółtym lakierze, którego potem nigdy nie sprzedamy. Albo smutno szarym, który teraz jest modny, a za 5 lat nikt nie będzie chciał na niego spojrzeć.

Wyprzedaż rocznika pozwala upolować wersje specjalne aut. Mogą one później osiągać dobre ceny przy odsprzedaży.
Jeśli na wyprzedaży rocznika oferowane są auta z rabatem w wysokości 3 tysięcy złotych i darmowymi oponami, to szkoda naszego czasu.
Nigdy nie kupujmy czegoś, co już na starcie okazało się porażką. Paskudztwa, którego nikt nie chce kupić ze względu na wyjątkowo obrzydliwe nadwozie. Specjaliści od marketingu nafaszerują nas hasłami, że to nie jest brzydota, tylko nowatorski, przełomowy design. Ale tak naprawdę to brzydota, którą ktoś wyprodukował, a specjaliści od marketingu muszą się głowić, jak ją sprzedać.

Photo by RL GNZLZ on Foter.com / CC BY-SA
Photo by RL GNZLZ on Foter.com / CC BY-SA

MENU
– > POWRÓT NA STRONĘ GŁÓWNĄ
– > MAGAZYN MOTORYZACYJNY
– > TECHNIKA MOTORYZACYJNA I DIAGNOSTYKA
– > SAMODZIELNE NAPRAWY SAMOCHODÓW– ZAOCZNE TECHNIKUM DRUCIARSTWA SAMOCHODOWEGO
– > ELEKTROMOBILNOŚĆ I SAMOCHODY ELEKTRYCZNE, WADY ELEKTROMOBILNOŚCI
– > DETAILING
– > FELIETONY MOTORYZACYJNE, CIEKAWOSTKI MOTORYZACYJNE, HUMOR MOTORYZACYJNY
– > DOKUMENTY, UBEZPIECZENIA
– > MOTOCYKLE
– > MILITARIA – MOTORYZACJA I WOJSKO
– > MOTORYZACJA I POLITYKA
– > TESTY SAMOCHODÓW
– > AKCESORIA DLA KIEROWCÓW
– > SAMOCHODY ŚWIATA
– > PODRÓŻE i SLOW DRIVING
– > MOTOREWIA NA FACEBOOK
– > MOTOREWIA NA TWITTER
– > POWRÓT NA STRONĘ GŁÓWNĄ

Podziel się

Napisane przez

Michał Lisiak

Niezależny dziennikarz motoryzacyjny. Kocham swoją pracę i motoryzację. Nie wszystko, co piszę, wszystkim się podoba, a ponieważ jestem niezależny, mogę pisać, co mi się podoba. Pasjonuje mnie technika samochodowa, pewnie dlatego z niepokojem spoglądam na wynalazki, takie jak auta elektryczne.
Brzydzę się „dziennikarstwem motoryzacyjnym”, które polega na skracaniu gotowych newsów, przychodzących z działów PR importerów samochodów.
Współpracuję z kilkoma redakcjami i kilkoma znanymi firmami motoryzacyjnymi.