Nasza redakcja otrzymała list od zrozpaczonego Czytelnika. Mężczyzna zamówił nowoczesny SUV z napędem elektrycznym, korzystając z oferty salonu online. Niestety, to co otrzymał, nie przypominało zamówionego, wymarzonego auta…
Pan Andrzej (imię i nazwisko do wiadomości redakcji) z Warszawy poprosił nas o pomoc w tej bulwersującej sprawie. Doszło do niespotykanego oszustwa, które zmroziło nam krew w żyłach. Nie odmówiliśmy pomocy.
Prośba o pomoc
Pan Andrzej postanowił kupić nowoczesny, komfortowy SUV z napędem elektrycznym. Ponieważ trwa pandemia, mężczyzna zaczął szukać ciekawych ofert w internecie.
„Nie chciałem być odpowiedzialny za dalsze zatruwanie planety i ocieplanie klimatu. Czułem, że spaliny, generowane przez mój dotychczasowy samochód, podgrzewają atmosferę niczym wielka patelnia. Dlatego postanowiłem kupić nowoczesny, zeroemisyjny samochód elektryczny. Już dawno przeszedłem na wegetarianizm, aby zakończyć emisję CO2 przez hodowle zwierząt. Auto elektryczne było kolejnym krokiem na drodze ekologicznej ewolucji.
Kocham komfort oraz prestiż, zatem zdecydowałem się na SUV. Zawsze chciałem być w awangardzie postępu. A elektromobilność to postęp i awangarda. Jednak ważne były dla mnie koszty. Nie zarabiam tak wiele jak by się mogło wydawać. Jestem skromnym urzędnikiem w administracji samorządowej. Dlatego też, aby zaoszczędzić nieco środków, postanowiłem szukać dobrej oferty w salonie online.”
Pan Andrzej znalazł setki ciekawych ofert. Jedna wyjątkowo przykuła jego uwagę. Nowoczesny SUV prosto od azjatyckiego producenta. Dostarczony do domu prosto z linii produkcyjnej.
Po co pośrednicy, którzy doliczają tylko dodatkowe koszty. Nowiutki, pachnący, niedawno opracowany przez wykwalifikowanych inżynierów. Nowoczesny, wspaniały SUV. Piękna linia nadwozia z wyrazistymi światłami LED. Komfortowe wnętrze pełne nowoczesnych elementów wyposażenia. Monitor dotykowy, wielofunkcyjna kierownica, aktywne systemy wspomagania kierowcy, aktywne systemy bezpieczeństwa. Mocny i bardzo oszczędny silnik elektryczny, asynchroniczny, wysokiej mocy, sprzężony z jednobiegową skrzynią redukcyjną. Zużycie energii – zaledwie 15 kWh na 100km. Wydajna bateria litowo – jonowa, o pojemności 55 kWh, zapewniająca zasięg minimum 350 kilometrów na jednym ładowaniu. To nie wszystko!
Świetna cena. Dostawa w 15 dni pod dom. 3 lata gwarancji. Pełne bezpieczeństwo. Tysiące zadowolonych klientów na świecie. Ubezpieczenie. Miły opiekun sprzedaży, który przedstawił auto online, posługując się perfekcyjnym angielskim.
Co mogło pójść nie tak?
Przesyłka z samochodem dotarła do Polski
„Wpłaciłem całą kwotę. Dostałem kilka potwierdzeń. Załatwiono wszystkie dokumenty. Wiedziałem, że muszę opłacić cło importowe (import indywidualny w wysokości 10% ceny) oraz VAT. I tak się to bardzo opłacało. Koszty transportu wyniosły ok. 1000 dolarów, wraz z ubezpieczeniem. Tylko termin się przesunął z 15 do 31 dni. Ale co tam. Zgodziłem się…”
Samochód dotarł do Polski, pod dom zamawiającego, w specjalnym kontenerze z drewna. Po 38 dniach od zakupu. Właściciel auta czekał na ten moment z utęsknieniem. Razem z żoną i z dziećmi rozpoczął odrywanie ścianek z drewnianego kontenera, aby odpakować wymarzony samochód i w końcu, przejechać się nim. Cała sytuacja była obserwowana przez dziesiątki sąsiadów (Pan Andrzej mieszka na osiedlu domków szeregowych), którzy również chcieli sprawdzić, jaki pojazd ukaże się ich oczom…
„Wielokrotnie napominałem sąsiadów, aby przesiedli się do samochodów elektrycznych dla dobra planety. Albo żeby korzystali z rowerów i zbiorkomu (wyjaśnienie: komunikacji miejskiej – dopisek redakcji). Dla klimatu. Patrzyli na mnie jak na dziwaka. Wytykali mnie palcami. Dwóch z nich chciało mnie nawet pobić. To znaczy nie bezpośrednio, nie doszło do fizycznego ataku, ale po prostu czułem, że oni tak myślą. To było straszne. Ciągły strach przed agresją wielbicieli blachosmrodów. Ktoś nawet zostawił mi parówkę pod drzwiami domu, chcąc otruć naszego psa, który odżywia się wegańskimi karmami…”
„…nic zatem dziwnego, że feralnego dnia wszyscy z zainteresowaniem obserwowali, jak rozpakowywaliśmy nasze auto. Czułem dumę! Czułem, że nadszedł dzień, w którym zmieniam świat i pokazuję innym właściwą drogę. Jestem w awangardzie postępu! A potem naszym oczom ukazał się on. Niestety, nie był to nasz wymarzony SUV. ”
Pomóżcie mi, proszę, zostałem oszukany przy zakupie samochodu elektrycznego!
17 lipca 2021 roku. Centralna Polska. Godzina 11:32. Dzień jak co dzień. 35-osobowy zespół portalu motoryzacyjnego Motorewia.pl pracował na najwyższych obrotach, aby dostarczyć milionom Czytelników na całym świecie najwyższej jakości treści motoryzacyjne oraz materiały multimedialne. Do drzwi naszego biurowca zadzwonił listonosz. Listonosz zawsze dzwoni dwa razy, ale tym razem zadzwonił raz. Nie wróżyło to nic dobrego. Sekretarka zabrała listy od listonosza i rozpoczęła przegląd korespondencji. Jeden list, napisany odręcznie, zwrócił jej szczególną uwagę. Nie tylko ze względu na dodatkową zawartość. Przede wszystkim na to, że był w plamach od zaschniętych łez.
10 minut później list znalazł się na biurku kierownika działu współpracy z klientami. 20 minut później czytał go zarząd, a o 14:00 znalazł się na biurku prezesa. O 14:30 prezes wyznaczył osobę, której zadaniem było zajęcie się tą bulwersującą sprawą.
Zamiast SUV otrzymał mini-SUV! W dodatku w innym kolorze!
Po otwarciu paczki oczom Pana Andrzeja ukazało się auto, które w niczym nie przypominało zamówionego samochodu.
„Tak, był to samochód elektryczny, ale nie ten, który zamówiłem!”
Zrozpaczony Pan Andrzej skontaktował się z działem sprzedaży firmy motoryzacyjnej.
„…myślałem, że doszło do pomyłki, przy wysyłce. Może po prostu zamienili samochód?”
Jak się później okazało, miły sprzedawca, który tak zachwalał auto, nie pracował już w firmie.
– Nazywał się Fung Hu, doskonale pamiętam! – powiedział Pan Andrzej w trakcie rozmowy z przedstawicielami pionu dziennikarstwa śledczego magazynu motoryzacyjnego Motorewia – Powiedziano mi, że został zwolniony! Teraz sprzedażą samochodów online zajmuje sie Pan Hu Fung! To według mnie ta sama osoba, tylko teraz ma brodę i czarne okulary! – oskarża Pan Andrzej.
– Samochód jest nie tylko mniejszy – skarży się Pan Andrzej – Już samo to sprawia, że rodzina z trudem mieści się do środka! Gorsze jest to, że zamiast 350 kilometrów zasięgu, mam tylko 50! I auto nie jest w stanie samo podjechać pod górę, z całą rodziną na pokładzie! Żona narzeka, że kolor też się nie zgadza!
Co będzie dalej? Czy Pan Andrzej otrzyma swój wymarzony SUV? Czy uda się odzyskać pieniądze?
Dział dziennikarstwa śledczego portalu Motorewia.pl przystąpił do pracy. Większość naszych maili i telefonów zignorowano. Jednak nie odpuszczamy!
Będziemy informować o dalszym rozwoju sprawy.
„Pomóżcie mi! Jesteście moją ostatnią nadzieją! Aby przyspieszyć cały proces, przesyłam Wam mały datek na rozwój redakcji i zakup nowoczesnego wyposażenia!
Z poważaniem
Andrzej „
MENU
– > POWRÓT NA STRONĘ GŁÓWNĄ
– > MAGAZYN MOTORYZACYJNY
– > TECHNIKA MOTORYZACYJNA I DIAGNOSTYKA
– > SAMODZIELNE NAPRAWY SAMOCHODÓW– ZAOCZNE TECHNIKUM DRUCIARSTWA SAMOCHODOWEGO
– > ELEKTROMOBILNOŚĆ I SAMOCHODY ELEKTRYCZNE, WADY ELEKTROMOBILNOŚCI
– > DETAILING
– > FELIETONY MOTORYZACYJNE, CIEKAWOSTKI MOTORYZACYJNE, HUMOR MOTORYZACYJNY
– > DOKUMENTY, UBEZPIECZENIA
– > MOTOCYKLE
– > MILITARIA – MOTORYZACJA I WOJSKO
– > MOTORYZACJA I POLITYKA
– > TESTY SAMOCHODÓW
– > AKCESORIA DLA KIEROWCÓW
– > SAMOCHODY ŚWIATA
– > PODRÓŻE i SLOW DRIVING
– > MOTOREWIA NA FACEBOOK
– > MOTOREWIA NA TWITTER
– > POWRÓT NA STRONĘ GŁÓWNĄ