Dlaczego samochody elektryczne są tak drogie w Europie? Dzisiaj mała ciekawostka. Ten sam samochód elektryczny w Chinach kosztuje niemalże trzy razy mniej, niż w Europie. Czy wysokie ceny samochodów elektrycznych to celowe działanie, aby zmniejszyć ilość aut na drogach?
Samochody elektryczne są horrendalnie drogie. Ale… przede wszystkim w Europie.
Na początek małe, ciekawe porównanie.
A potem spróbujemy, na jego bazie, stworzyć nową teorię spiskową, dotyczącą wysokich cen samochodów elektrycznych. Czy to, że samochody elektryczne są drogie, to celowe działanie?
BYD Dolphin – tani w Chinach, drogi w Europie
BYD to jeden z największych producentów samochodów w Chinach i jeden z liderów rynku produkcji aut elektrycznych. Obecnie BYD wprowadza do sprzedaży kilka modeli aut elektrycznych, których nazwy (i częściowo wygląd), nawiązują do stworzeń, zamieszkujących ocean.
W poprzednim artykule opisaliśmy tani samochód elektryczny BYD SEAGULL.
W tym zajmiemy się BYD Dolphin, jego nieco większym bratem.
Zgodnie z informacją CAR NEWS China, nowy BYD Dolphin w Chinach będzie kosztować od 16700 USD. Czyli przy dzisiejszym kursie (17 kwiecień 1 USD – 4,24 zł) auto elektryczne będzie można kupić za
70.846 złotych.
BYD Dolphin ma niebawem trafić do UE, do oficjalnej sprzedaży.
Jaka będzie jego cena?
Zgodnie z informacją Autonews.com (link) ceny auta będą się zaczynały od 30.000 Euro.
Czyli przy dzisiejszym kursie (17 kwiecień 1 EURO – 4,63 zł) samochód elektryczny będzie kosztował 175.925 złotych. Spora różnica, czyż nie?
Inne serwisy podają, że w Europie ceny BYD Dolhin mają zaczynać się od 32.000 Euro, a w Niemczech ceny mają się zaczynać od 42.000 Euro. Czyli 194.500 zł.
Według mnie w ukochanym kraju platformy obłudy i kaszubskiego kuglarza (w Niemczech) mogą sobie za takie auto płacić nawet równowartość 500.000 złotych. Jeśli chcą jeździć elektrykami – niech jeżdżą i zasilają je sobie z OZE. Albo niech jeżdżą sobie na rowerach.
Niestety, polska niepodległość została sprzedana za unijne srebrniki i teraz wiele praw jest nam narzucanych przez UE. Tak jak zakaz sprzedaży samochodów spalinowych. Jest już przesądzone, że z autami spalinowymi (w Europie i Kalifornii, bo reszta świata ma to gdzieś – i prawidłowo) będzie trzeba się powoli żegnać i nie liczyć na bzdury o tym, że po 2035 będzie sobie można, jak gdyby nigdy nic, jeździć samochodem spalinowym.
W tej sytuacji, możliwość importu taniego auta elektrycznego z Chin mogłaby być dla wielu osób jedyną szansą na posiadanie samochodu. Tak, to oczywiste, że wspieranie chińskiej gospodarki jest kompletnym idiotyzmem. Ale ten temat (szerszy niż rzeka Jangcy) zostawmy na inny artykuł.
Jednak ktoś celowo robi tak, żeby samochody elektryczne były bardzo, bardzo drogie. Kto?
Uwaga – teoria spiskowa. Dlaczego auta elektryczne są tak drogie?
Jak na razie jest to teoria spiskowa i jedynie próba wyjaśnienia sytuacji, takiej jak powyższa.
Skoro samochód elektryczny nie ma drogiego silnika, jego osprzętu, rozbudowanej skrzyni biegów i drogiego układu oczyszczania spalin – powinien być zdecydowanie tańszy, od spalinowego odpowiednika. Nie jest.
Jednak Chińczykom udało się zbudować całkiem fajne auta elektryczne, które kosztują 11 i 16 tys. USD (przykładowe, opisane przez nas, bo przecież jest ich o wiele więcej).
Dlaczego w Europie są one 2, lub 3 razy droższe?
Oczywiście, do ceny każdego auta trzeba doliczyć podatki, koszt transportu, itd. Ale bez przesady.
Dlatego auta elektryczne są tak haniebnie drogie i w Europie kosztują 2, lub 3 razy drożej, niż w Chinach?
– > Bo marksiści – komuniści, rządzący w UE, chcą, aby aut było na drogach zdecydowanie mniej. Ludzie mają siedzieć w domach wielorodzinnych, żreć robaki, wegańskie przysmaki a do roboty, albo po zasiłek, jeździć komunikacją miejską.
– > Bo ci nieliczni, których będzie stać na elektryka za 200 – 300 tys. złotych, mają kupować auta niemieckie i francuskie.
Czy to tylko teoria spiskowa? Czy już niebawem okaże się prawdą? Kto wie…
Fabrycznie nowy, kompaktowy samochód elektryczny, z zasięgiem 400 km, za 70 – 80 tys. złotych – to naprawdę brzmi świetnie. Gdyby jeszcze opracować technologie regeneracji baterii, które pozwalałyby przywrócić sprawność baterii litowo – sodowej (takie są stosowane w BYD) dajmy na to, za 6 – 8 tys. złotych, to taka elektromobilność zostałaby przyjęta w kraju bez jakichkolwiek obaw.
Ale ponieważ dzieje się zupełnie odwrotnie – to wszystko zakończy się fatalnie.
MENU
– > POWRÓT NA STRONĘ GŁÓWNĄ
– > MAGAZYN MOTORYZACYJNY
– > TECHNIKA MOTORYZACYJNA I DIAGNOSTYKA
– > SAMODZIELNE NAPRAWY SAMOCHODÓW– ZAOCZNE TECHNIKUM DRUCIARSTWA SAMOCHODOWEGO
– > ELEKTROMOBILNOŚĆ I SAMOCHODY ELEKTRYCZNE, WADY ELEKTROMOBILNOŚCI
– > DETAILING
– > FELIETONY MOTORYZACYJNE, CIEKAWOSTKI MOTORYZACYJNE, HUMOR MOTORYZACYJNY
– > DOKUMENTY, UBEZPIECZENIA
– > MOTOCYKLE
– > MILITARIA – MOTORYZACJA I WOJSKO
– > MOTORYZACJA I POLITYKA
– > TESTY SAMOCHODÓW
– > AKCESORIA DLA KIEROWCÓW
– > SAMOCHODY ŚWIATA
– > PODRÓŻE i SLOW DRIVING
– > MOTOREWIA NA FACEBOOK
– > MOTOREWIA NA TWITTER
– > POWRÓT NA STRONĘ GŁÓWNĄ</strong