Marzysz o własnym pickupie, przyjacielu? Tak samo, jak autor tego tekstu? No pewnie, że tak! Potężna maszyna o klasycznym wyglądzie, który nigdy się nie starzeje. Czterodrzwiowa kabina, 2- 5 litrowy dieselek, konkretna paka z tyłu. Mocne zawieszenie. I ruszamy w drogę po najgorszych trasach w okolicy! Ale… Twoje i moje marzenie nie może się spełnić, bo dobry pickup ma swoją cenę, 60 tysięcy to minimum. Do tego jeszcze trzeba go utrzymać, a chleje jak zwierzę. I dieselek też może się popsuć, a inni będą patrzeć z nienawiścią, jak zostawiamy za sobą chmurę czarnego dymu. Ale nie obawiaj się! Znalazłem rozwiązanie! Oto kryzysowy pickup, który spełni nasze wspólne marzenie o pickupie!

Przede wszystkim – jest mały! Zatem zaparkujemy go w dowolnym miejscu, nawet w centrum nowoczesnej, postępowej Warszawy i żaden wątły rowerzysta z pobliskiego korpo nie spojrzy na nas z nienawiścią, że zawłaszczamy przestrzeń miejską i trujemy powietrze wyziewami z wielkiej rury wydechowej.
Nie pozostawimy za sobą chmury czarnego dymu, bo sercem tego małego cuda nie jest diesel, tylko poczciwy benzyniak. Turbiny też nie ma, zatem nie będzie też białego dymu.
Może i mały, ale nadal pickup! Kryzysowy pickup!
Części tanie, utrzymanie tanie, silnik niewielki, spalanie niskie, konstrukcja prosta. Oponki wielosezonowe można zamontować, po 140 złociszy sztuka. Za 50 złotych da się zatankować i sporo się pojeździ, a nie tylko od stacji do stacji. Czego chcieć więcej?

No właśnie, czego… Żeby to cudo było dostępne w Polsce, bo było produkowane w Brazylii i Argentynie. W latach 1995 – 2003. Opel Corsa w wersji pickup zastąpił Chevroleta Chevy 500. I cieszył się całkiem sporym zainteresowaniem kupujących. Bo chociaż był mały, to wcale źle nie wyglądał. Nie jest łatwo zrobić pickupa z miejskiego samochodu osobowego. Corsa, jaką znamy z naszych ulic, miała ładną, przyjemną mordkę i była zgrabna. Co ważne, była pozbawiona tego pseudo agresywnego stylu, który w przypadku małych samochodów po prostu śmieszy.

CP2

Opel Corsa pickup, a raczej Chevrolet Corsa pickup

Prawdziwy macho powinien mieć wyćwiczony, owłosiony tors (jak plecy goryla), słoneczne okulary w złotych oprawkach, wyćwiczoną sylwetkę, rozpiętą koszulę, wytarte jeansy (im więcej dziur i plam, tym bardziej seksi), kapelusz, konkretnego pickupa, shotgana pod siedzeniem, armatohaubicę w spodniach, papierocha w ustach i butelkę pulque w kieszeni. A obok niego powinna podróżować dama, wyposażona przez naturę (albo przez chirurga plastycznego) w biust o wielkości dwóch dojrzałych arbuzów.
Ale teraz jest kryzys. Kryzys pandemiczny, spowodowany przez COVID. Kryzys ekonomiczny, spowodowany przez pandemię COVID. Kryzys męskości, spowodowany przez galopującą emancypację kobiet. Kryzys wartości, spowodowany przez marksizm, wyłażący zewsząd, jak rdza spod listew bocznych w Audi od niemca (nie lubię szkopów, zawsze piszę z małej, ze złośliwości).
Dziś prawdziwych macho już nie ma… Wielu z nich składa pieniądze na elektryczną Teslę pickup, żeby nie truć powietrza. Nie piją pulque, tylko wodę kokosową. Shotguny dawno oddali na złom. Zamiast soczystego steka jadają wege burgery i sałatki z pestkami, z majonezem wege. A zamiast biuściastej szatynki czasami przytulą kolegę.
Zatem zmieniła się też definicja pickupa. Powinien być mały i małolitrażowe. No to jest.
Długość – zaledwie 4153 mm, szerokość 1610mm, wysokość 1440mm a rozstaw osi 2600mm. Kabina dwuosobowa, ale na pewno ktoś się zmieści na ładownię. Ta może być otwarta, albo zamknięta, za pomocą specjalnego brezentu. Nikt jeszcze nie wpadł na pomysł, żeby Corsę w wersji pickup orurować. A czemu nie?

CP3

Napęd tylko na przednią os. Żaden 4×4 – w dzisiejszych, kryzysowych czasach to świętokradztwo… Wróć, takich słów się nie używa. W dzisiejszych, kryzysowych czasach to uderzenie w podstawy walki z ociepleniem klimatu!
Na szczęście silniki niewielkie, były litrowe (moc 44 KM) i 1,6 litrowe (125 KM). Skrzynie – manualne 4 – 5 biegowe, a nawet 4 biegowy automat. Zbiornik paliwa mieścił 44 albo 46 litrów paliwa.

Zastosowano przednie hamulce tarczowe i tylne bębnowe. Ładowność auta – do 500kg. Auto poruszało się na 13 – calowych butach.
Standardowe wyposażenie obejmowało: wspomaganie kierownicy, firmowe radio, elektryczne szyby, alarm. W najlepszych wersjach także… klima i skóra na fotelach

CP4

MENU
– > POWRÓT NA STRONĘ GŁÓWNĄ
– > MAGAZYN MOTORYZACYJNY
– > TECHNIKA MOTORYZACYJNA I DIAGNOSTYKA
– > SAMODZIELNE NAPRAWY SAMOCHODÓW– ZAOCZNE TECHNIKUM DRUCIARSTWA SAMOCHODOWEGO
– > ELEKTROMOBILNOŚĆ I SAMOCHODY ELEKTRYCZNE, WADY ELEKTROMOBILNOŚCI
– > DETAILING
– > FELIETONY MOTORYZACYJNE, CIEKAWOSTKI MOTORYZACYJNE, HUMOR MOTORYZACYJNY
– > DOKUMENTY, UBEZPIECZENIA
– > MOTOCYKLE
– > MILITARIA – MOTORYZACJA I WOJSKO
– > MOTORYZACJA I POLITYKA
– > TESTY SAMOCHODÓW
– > AKCESORIA DLA KIEROWCÓW
– > SAMOCHODY ŚWIATA
– > PODRÓŻE i SLOW DRIVING
– > MOTOREWIA NA FACEBOOK
– > MOTOREWIA NA TWITTER
– > POWRÓT NA STRONĘ GŁÓWNĄ

Podziel się

Napisane przez

Michał Lisiak

Niezależny dziennikarz motoryzacyjny. Kocham swoją pracę i motoryzację. Nie wszystko, co piszę, wszystkim się podoba, a ponieważ jestem niezależny, mogę pisać, co mi się podoba. Pasjonuje mnie technika samochodowa, pewnie dlatego z niepokojem spoglądam na wynalazki, takie jak auta elektryczne.
Brzydzę się „dziennikarstwem motoryzacyjnym”, które polega na skracaniu gotowych newsów, przychodzących z działów PR importerów samochodów.
Współpracuję z kilkoma redakcjami i kilkoma znanymi firmami motoryzacyjnymi.