Kamera cofania i czujniki parkowania to bardzo przydatne akcesoria, zdecydowanie zwiększające bezpieczeństwo. Pozwolą one uniknąć wielu niebezpiecznych sytuacji, dotyczących samochodu, a niekiedy również zdrowia i życia ludzi oraz zwierząt. Dlaczego warto kupić kamerę cofania i czujniki parkowania? Ile trzeba wydać na kamerę cofania i czujniki parkowania? Czy kamerę cofania i czujniki parkowania można zainstalować samodzielnie?

Na przestrzeni lat znacznie zwiększyły się rozmiary samochodów. Nic w tym dziwnego, bo to normalne, że chcemy jeździć wygodniej i bezpieczniej. W ostatnich latach widać też trend, zgodnie z którym Polacy sprowadzają coraz większe samochody z UE. Większości ludzi nie stać na nowe auto z salonu. Tacy ludzie sprowadzają za kilkanaście tysięcy dwunasto albo piętnastolatka klasy D z Niemiec, Francji albo Włoch.
Używane samochody sprowadzają również ludzie, mający znacznie wyższy dochód, niż przeciętny Polak. Takich ludzi stać na to, żeby kupić sobie fabrycznie nowego, brzydkiego i niezbyt funkcjonalnego mikrusa klasy B z salonu, np. za 40 tys. zł. Ale po co to robić, skoro za taką kwotę można kupić 5 – 6 letnie używane auto klasy D z Zachodu, wygodne, przestronne i z bogatym wyposażeniem, które idealnie sprawdzi się jako auto rodzinne.

Większym autem parkuje się zdecydowanie gorzej, niż autem mniejszym. Nastoletnie auta nie posiadały jeszcze na liście wyposażenia ani kamer cofania ani czujników parkowania. Dlatego warto je w nie doposażyć.

Tego typu wyposażenie sprawdzi się także… w fabrycznie nowych samochodach. Np. w najtańszych, tzw. „golasach”. Jeśli ktoś sprawdzi, ile trzeba dopłacić w salonie samochodowym za wyposażenie auta w kamerę cofania czy czujniki parkowania, to będzie w głębokim szoku, gdy porówna to z cenami wyposażenia kupowanego samodzielnie.

Kamera cofania i czujniki parkowania pozwalają parkować znacznie łatwiej, bez obaw, że uszkodzimy auto o coś, czego nie widać. W niektórych samochodach tylna szyba jest bardzo mała (np. BMW serii 1, Alfa Romeo 159), co sprawia, że widok do tyłu jest bardzo słaby. I nie wiemy, czy z tyłu nie znajduje się element architektury miejskiej. A to nie jest najgorsze, bo blachę zawsze można wymienić na nową.
Z tyłu auta może równie dobrze, niespodziewanie, znaleźć się małe dziecko, starszy człowiek, kot lub pies. I dlatego warto się dozbroić w odpowiedni sprzęt.

DSC_9172

 

Czujniki parkowania – na co zwrócić uwagę?

Najtańszy zestaw czujników parkowania kupimy już za niecałe 40 złotych. Zawiera on wszystko, co jest człowiekowi potrzebne do montażu. Niezbędna jest tylko wiertarka.

Na co zwrócić uwagę przy zakupie czujników parkowania?
• Najtańsze chińskie badziewie nie ma ekranu LCD, tylko sam brzęczyk. Takich nie warto kupować. Bo co z tego, że coś nam brzęczy, jak nie wiemy, z której strony jest przeszkoda? Zestaw z ekranem LCD pokazuje, z której strony znajduje się przeszkoda i w jakiej odległości od samochodu.
• Trzeba zwrócić uwagę na to, czy na sterowniku urządzenia są zaznaczone miejsca do podłączenia poszczególnych czujników (każdy czujnik jest oznaczony literami ABCD i takie same oznaczenia powinny znaleźć się na poszczególnych gniazdkach w sterowniku). Niby proste, a jednak zdecydowanie ułatwia montaż.
• Urządzenia z nazwą producenta są zawsze lepszej jakości od bezmarkowych.

Czujniki parkowania zwane są czujnikami cofania, albowiem najczęściej montuje się je z tyłu. Ale można je również zamontować z przodu samochodu. Często dostępne są zestawy, w których od razu sprzedawane są czujniki na przód i na tył auta.

Jak zamontować czujniki parkowania? Wszystko zostało pokazane w poradniku napisanym dla Allegro.pl httpss://allegro.pl/artykul/jak-zamontowac-czujniki-parkowania-czujniki-cofania-AV76XlL3EsL

W ostatnim czasie pojawiło się jeszcze jedno nowe rozwiązanie – jeszcze nieprzetestowane. Zamiast czterech albo trzech, okrągłych czujników parkowania, stosowany jest jeden, w formie elastycznej listwy, którą przykleja się od zewnętrznej strony zderzaka. Działa to tylko w przypadku aut ze zderzakiem z tworzywa sztucznego (a zatem większości współczesnych pojazdów). Poza tym, w większości aut, niezbędny będzie demontaż zderzaka. Za to nie trzeba nic wiercić.

kamera cofania

 

Kamera cofania – na co zwrócić uwagę?

Kamera cofania jest świetnym uzupełnieniem czujników parkowania. Czujniki ze względu na specyfikę swojej pracy (ultradźwięki), mogą nie wykryć wszystkich przeszkód (chodzi o rodzaj materiału itd.). Dlatego warto zawsze spojrzeć na kamerę. Niektórym kierowcom kamera w zupełności wystarcza i nie są już im potrzebne czujniki parkowania.

Najtańsza kamera cofania, zamontowana w ramce rejestracji (dzięki temu można ją łatwo zamontować), to wydatek ok. 40 złotych. Warto wybrać takie (lepsze), które mają większą rozdzielczość, większy kąt obrazu i więcej diod LED, dzięki czemu będziemy widzieć dokładnie obraz w nocy.
Kamera wymaga podłączenia dwóch przewodów – pierwszy to tylna lampa cofania, zapewniający zasilanie. Drugi to przewód sygnałowy, prowadzący do monitora.
No właśnie, monitor.

Można dokupić mały, składany monitorek o przekątnej do 5 cali (50 – 60 zł) i zamontować go na desce rozdzielczej auta. Trzeba do niego doprowadzić przewód sygnałowy od kamery a także zasilanie, najlepiej również z tylnej lampki cofania (można też z czujnika cofania na skrzyni biegów). Dzięki temu monitor i kamera będą startować w tym samym czasie, po załączeniu wstecznego biegu.
Ważne jest to, aby odpowiednio ładnie ukryć przewody prowadzące do monitora, a równocześnie zabezpieczyć je przed uszkodzeniem i przetarciem.

Producenci akcesoriów oferują również inne rozwiązania, ale każdy z nich ma swoje minusy.
Kamera cofania w nawigacji – niektóre modele nawigacji posiadają dodatkowe wejście dla innego źródła sygnału. Jest to dobre, bo mamy wówczas tylko jeden monitor na pulpicie. Ale przewód od kamery może nam nieco przeszkadzać, tym bardziej, że sama nawigacja jeszcze wymaga podłączenia zasilacza do gniazda zapalniczki. A naszym celem nie jest zmiana auta w radiowóz.

Kamerę cofania można też podłączyć do systemu multimedialnego, który zastępuje standardowe radio 2Din. Wówczas możemy mieć w jednym miejscu kamerę cofania, nawigację, radio i odtwarzacz. I żadnych przewodów oraz zasilaczy na zewnątrz. Ale…
Po pierwsze, takie urządzenia są drogie – te dobre, to wydatek minimum kilkuset złotych, a dopasowane do danego modelu auta – nawet 1500 zł. Po drugie – zazwyczaj amator sobie nie poradzi z ich instalacją, wpasowaniem w miejsce starego radia (dodatkowa rameczka z tworzywa kosztuje kilkadziesiąt zł), a przede wszystkim, z podłączeniem instalacji.
Niefirmowe radio, zwłaszcza chińska bezmarkowa tandeta, może powodować przyspieszone rozładowywanie akumulatora samochodu na postoju. A jak doprowadzi do zwarcia i np. pożaru? Pewnie nawet ubezpieczyciel nie zwróci pieniędzy z AC, bo montaż takiego wynalazku zostanie uznany za ingerencję w firmowe wyposażenie pojazdu.

Są też dostępne zestawy combo, w których wszystko znajduje się w lusterku wstecznym – i ekran wyświetlający obraz z kamery i ekran czujników i standardowe lusterko. Autor artykułu miał przyjemność widzieć jeden taki zestaw, sprowadzony z Chin, w akcji po zamontowaniu. I był przerażony… a trudno go przestraszyć.

 

lusterko

MENU
– > POWRÓT NA STRONĘ GŁÓWNĄ
– > MAGAZYN MOTORYZACYJNY
– > TECHNIKA MOTORYZACYJNA I DIAGNOSTYKA
– > SAMODZIELNE NAPRAWY SAMOCHODÓW– ZAOCZNE TECHNIKUM DRUCIARSTWA SAMOCHODOWEGO
– > ELEKTROMOBILNOŚĆ I SAMOCHODY ELEKTRYCZNE, WADY ELEKTROMOBILNOŚCI
– > DETAILING
– > FELIETONY MOTORYZACYJNE, CIEKAWOSTKI MOTORYZACYJNE, HUMOR MOTORYZACYJNY
– > DOKUMENTY, UBEZPIECZENIA
– > MOTOCYKLE
– > MILITARIA – MOTORYZACJA I WOJSKO
– > MOTORYZACJA I POLITYKA
– > TESTY SAMOCHODÓW
– > AKCESORIA DLA KIEROWCÓW
– > SAMOCHODY ŚWIATA
– > PODRÓŻE i SLOW DRIVING
– > MOTOREWIA NA FACEBOOK
– > MOTOREWIA NA TWITTER
– > POWRÓT NA STRONĘ GŁÓWNĄ

Podziel się

Napisane przez

Michał Lisiak

Niezależny dziennikarz motoryzacyjny. Kocham swoją pracę i motoryzację. Nie wszystko, co piszę, wszystkim się podoba, a ponieważ jestem niezależny, mogę pisać, co mi się podoba. Pasjonuje mnie technika samochodowa, pewnie dlatego z niepokojem spoglądam na wynalazki, takie jak auta elektryczne.
Brzydzę się „dziennikarstwem motoryzacyjnym”, które polega na skracaniu gotowych newsów, przychodzących z działów PR importerów samochodów.
Współpracuję z kilkoma redakcjami i kilkoma znanymi firmami motoryzacyjnymi.