Teoretycznie o gustach się nie rozmawia. Zwłaszcza nie powinni o nich rozmawiać mężczyźni. Bo chłop to ma być chłop, przede wszystkim musi mieć SIŁĘ, musi umieć ryknąć, walnąć w plechy, kupić auto z dużym silnikiem i kołami (ale nie traktor), przygazować nim nierozważnie na drodze jak na własnym polu i emanować pewnością siebie na prawo i lewo. Tak przynajmniej uważają niektóre piękne kobiety.
A kiedy się rozmawia o gustach? Kiedy się trafi jakiś mało pewny siebie wrażliwiec z niewielką dozą delikatności, który dostrzega nieco więcej niż inni. Taki, który po miłosnym niepowodzeniu przez kilka tygodni jest rozdygotany jak stare koło dwumasowe, a jego miłość jest niczym check engine przy zapchanym katalizatorze – chcesz wyłączyć z pamięci i ni cholery, cały czas powraca. Ale do czasu. I absolutnie nie trzeba pić zimowego płynu do spryskiwaczy (aby ZAPOMNIEĆ) ani smarować klatki piersiowej WD40.
Kiedy mówi się o paskudnych samochodach to każdy od razu wskazuje biedną Multiplę. Faktycznie, zabudowanie nadbudówki okrętu pasażerskiego na czółnie marki Bravo, wykonanym z podrzędnych materiałów (kto jeszcze pamięta odpadające klamki i topiące się na słońcu tworzywa?) było bardzo odważnym posunięciem. Ale pomimo całego paskudztwa, ten samochód był naprawdę pomysłowy.
Na naszych łamach pisaliśmy już o pokracznym Pontiacu Azteca a także o pewnej małej i niezbyt ładnej pannie, która mimo tego była z siebie dumna (KIA PRIDE).
A dziś pójdziemy dalej i napiszemy o trzech nowych samochodach, które są w salonach i które są tak brzydkie, że aż trudno znaleźć słowa na określenie ich brzydoty. A zrobimy to, bo możemy, jako portal niezależny. Nikt nie przyśle nam maila o treści
– A wy sk*******y! To teraz za ten artykuł nie dostaniecie już samochodów do testów!
A my nie dostajemy, bo się nie prosimy i dzięki temu możemy pisać, co chcemy!
Jak sprzedać motoryzacyjną brzydotę? Jak sprzedać brzydki samochód?
Na szkoleniach dla korpomyszek (bo nie można być chamem i pisać korposzczurów, to też pewna oznaka wrażliwości) często można usłyszeć, że dobry sprzedawca sprzeda nawet piasek na pustyni. I jest to prawda, która sprawdza się także w motoryzacji.
Ile to osób zakupiło auta z downsizingowymi wynalazkami pod maską, ciesząc się jak dzieci, że oto stali się częścią rewolucji motoryzacyjnej? Mały może więcej! Bo ma turbodoładowanie i bezpośredni wtrysk! I pali mniej!
A nic z tego, kochani! A co do tego, czy mały może więcej, to spytajcie pań. One wiedzą najlepiej. A jak wrócicie załamani ze spuszczonymi głowami, to spytajcie nas, czy mały silnik może więcej. A kiedy i my was dobijemy, pozostanie wam już tylko iść do lekarza po środki uspokajające.
Ale powróćmy do głównego wątku. Jak sprzedaż brzydotę? Jak wmówić ludziom, że to, co jest wyjątkowo paskudne, jest ładne? Nie jest to wcale trudne. Po prostu trzeba napisać, że jest to przełomowy design, przełamanie obowiązujących konwencji, oryginalność, coś diametralnie nowego. A WY, kupując to paskudztwo, nagle znaleźliście się w elitarnym gronie, wśród ludzi śmiałych, idących z duchem czasu, wyznaczających nowe trendy.
Zatem, trzeba iść dalej. Skoro wyznaczać nowe trendy, to na każdej linii. Spójrzmy na pokazy mody, na przykład dla panów i na śmiałe pomysły kreatorów. A teraz niech taki odważny nabywca nowoczesnego samochodu z przełomowym designem, ubierze się w taki nowoczesny strój. W końcu trzeba wyznaczać nowe trendy, iść z duchem czasu i podkreślać swoją oryginalność. I niech, dajmy na to, wejdzie do Kauflanda w Zduńskiej Woli, gdzie będzie chciał kupić wegański jogurt z bioplantacji. Co się stanie? Można przewidzieć, że po kilku minutach wiałby przez pola jak kangur, krzycząc w niebogłosy o polskim faszyzmie i nietolerancji.
Trzy nowoczesne paskudy
Spójrzmy zatem na trzy samochody, które tak bardzo nam się nie podobają. A niech tam, bądźmy motoryzacyjnymi faszystami, dla których nie ma miejsca w zjednoczonej Europie, budowanej dzięki mądrości europejskich komisarzy i dzięki sowitym dopłatom z Brukseli!
TOYOTA C-HR
Kazik śpiewał kiedyś taką piosenkę o znamienitym refrenie „coście skur****ny uczynili z tej krainy”. Kiedy patrzymy na Toyotę C-HR, można zaśpiewać „coście skur****ny uczynili z tej maszyny”. Jak to COŚ można ustawić w salonie obok przepięknej Toyoty RAV-4, której każda generacja jest synonimem motoryzacyjnego piękna? Czy Auris I Corolka nie wstydzą się, czerwieniąc się ze wstydu, że to COŚ stoi obok nich z tym samym logo?
Kiedy mali chłopcy bawią się małymi samochodzikami, czasami zdarza im się na nie nadepnąć. Spójrzmy na linię boczną C-HR. To auto wygląda, jakby nadepnął na nie olbrzym i wbił mu do środka dach. Przód jest pełen dziwactw, za dużo tego wszystkiego, za ostre to wszystko…
Z tyłu na bagażniku jakby przymocowana klapa od piekarnika…
Ale jest coś jeszcze bardziej wkurzającego, niż wygląd tego paskudnego samochodu.
Producenci japońscy od wielu lat opierali się modzie na downsizing. Niestety, Toyota zdradziła… Pod maską C-HR zadebiutuje pierwszy turbodoładowany wynalazek o pojemności 1.2 litra…
Och, Toyoto, Toyoto, nawet sprawdzony układ hybrydowy z Priusa już nie cieszy, kiedy zaczynasz tworzyć wynalazki…
Co ciekawe, to COŚ się sprzedaje. Cóż, chyba jednak tylko ze względu na producenta i oferowaną przez niego jakość. Bo na pewno nie przez wygląd.
CITROEN C4 CACTUS
W Polsce samochody francuskie się kocha albo nienawidzi. Trzeba być obiektywnym. Francuzi potrafią tworzyć naprawdę piękne auta, sami pisaliśmy na przykład o Renault Clio Grandtour, które jest jednym z najładniejszych samochodów klasy B, jaki można obecnie znaleźć na rynku…
Citroen to niezwykle zasłużona marka dla motoryzacji. Warto schylić głowę przed twórcami niezwykle komfortowego zawieszenia hydropneumatycznego…
Ale ten Kaktus…
Jak to wygląda? Na bazie płyty podłogowej od C3 stworzono nieładne nadwozie, niezbyt zgrabne, w którym zastosowano nieciekawe, zbyt małe reflektory oraz tylne lampy. Trzeba było coś z tym zrobić. Upiększyć.
Mały przykład. Kiedy jeździmy po drogach powiatowych, to na polskich wsiach widać cały szereg nieładnych domów, które wyglądają, jakby zaprojektował je pijany architekt. Wysokie ściany, małe okna, byle mieszkać. To rani uczucia kogoś, kto jest choć trochę wrażliwy na piękno. A jak już zbierze się nieco pieniędzy, to wtedy się ozdabia. Różne cuda ze styropianu, wypustki nad oknami, które też się tynkuje, albo jakaś mozaika albo inne rozwiązania, oferowane przez tanich designerów, tworzących projekty po winie marki Tajfun.
I to samo jest w Kaktusie. Ktoś genialny wpadł na pomysł, żeby to paskudne auto obłożyć tworzywem sztucznym, które ma rzekomo chronić przed uszkodzeniami podczas parkowania. To po cholerę czujniki parkowania w gratisie?
A tak na marginesie, to jesteśmy ciekawi, jak Kaktusik będzie wyglądał na przykład po pięciu latach eksploatacji. Kiedy tworzywo zmatowieje, popęka, tu i tam zacznie odłazić. Nie będzie tak? Oj, będzie, będzie…
NISSAN JUKE
Wygląda to coś jak zmutowany chrabąszcz albo inna gadzina, która łazi po mchu w lesie, przebierając długimi nogami…
Ten samochód jest obrzydliwy z każdej strony. Najładniejszy jest od spodu.
Szkoda słów. Szkoda strzępić ryja, jak powiedział słynny polski filantrop, dziennikarz, łowca pedofili i polityk po fatalnie przegranych wyborach.
MENU
– > POWRÓT NA STRONĘ GŁÓWNĄ
– > MAGAZYN MOTORYZACYJNY
– > TECHNIKA MOTORYZACYJNA I DIAGNOSTYKA
– > SAMODZIELNE NAPRAWY SAMOCHODÓW– ZAOCZNE TECHNIKUM DRUCIARSTWA SAMOCHODOWEGO
– > ELEKTROMOBILNOŚĆ I SAMOCHODY ELEKTRYCZNE, WADY ELEKTROMOBILNOŚCI
– > DETAILING
– > FELIETONY MOTORYZACYJNE, CIEKAWOSTKI MOTORYZACYJNE, HUMOR MOTORYZACYJNY
– > DOKUMENTY, UBEZPIECZENIA
– > MOTOCYKLE
– > MILITARIA – MOTORYZACJA I WOJSKO
– > MOTORYZACJA I POLITYKA
– > TESTY SAMOCHODÓW
– > AKCESORIA DLA KIEROWCÓW
– > SAMOCHODY ŚWIATA
– > PODRÓŻE i SLOW DRIVING
– > MOTOREWIA NA FACEBOOK
– > MOTOREWIA NA TWITTER
– > POWRÓT NA STRONĘ GŁÓWNĄ