czy warto kupić samochód elektryczny ze względu na wysokie ceny prądu

Analitycy z Biura Maklerskiego Pekao prognozują, że w drugiej połowie roku ceny prądu mogą wzrosnąć o 115 procent. To efekt wzrostu cen na giełdzie. Chyba nietrudno się domyślić, jak takie wzrosty wpłyną na opłacalność zakupu i eksploatacji samochodu elektrycznego.
Ile będzie kosztować jazda samochodem elektrycznym? O ile wzrosną ceny biletów komunikacji miejskiej w miastach, gdzie postępowe władze zainwestowały setki tysięcy złotych w „zeroemisyjny” transport?

Analiz nie można traktować jako wyroczni. Mogą się sprawdzić, albo nie. To tak samo, jak z obietnicami producentów samochodów. Jak rozpoczynała się fala propagandy, związanej z masowym i siłowym wprowadzaniem elektrozłomu, to wmawiano kierowcom, że przejadą 100 kilometrów za 4 złote. Obecnie kierowca samochodu elektrycznego może przejechać 100 kilometrów w mieście, przy średniej prędkości 50 km/h, za 20 – 30 zł. Jednak już po wyjechaniu na trasę, koszty jazdy gwałtownie rosną. Bo wraz ze zwiększającą się prędkością i obciążeniem auta (pasażerowie, praca dodatkowych układów jak klimatyzacja), zużycie prądu gwałtownie rośnie.
Inne są też ceny na stacjach szybkiego ładowania. Za jeden kilowat trzeba zapłacić od 1.75 do nawet 3 złotych. A to, przy średnim zużyciu 25 – 30 kWh/100km sprawia, że już dzisiaj jazda samochodem elektrycznym jest niemalże tak samo droga, albo droższa, niż samochodem spalinowym. I to przy horendalnych cenach paliwa, które dochodzą do 8 złotych.

Jednak analizy dotyczące wzrostu cen prądu zostały opracowane przez specjalistów z dużego banku. A zatem, poziom wiarygodności jest duży.

Ceny prądu wzrosną o 115 procent. Koszt jazdy samochodami elektrycznymi wzrośnie. Wzrosną koszty jazdy autobusami elektrycznymi. Źródło: Twitter
Ceny prądu wzrosną o 115 procent. Koszt jazdy samochodami elektrycznymi wzrośnie. Wzrosną koszty jazdy autobusami elektrycznymi. Źródło: Twitter

Każdego dnia na skrzynkę pocztową Motorewia.pl przychodzą dziesiątki wiadomości. Ten producent samochodów wyprodukował taką bateryjkę, ten ekspert prognozuje, że samochody elektryczne spowodują, że będzie mniej wypadków, ten producent wprowadza do salonów rewolucyjny model auta elektrycznego, a ten znowu dokonał niesamowitego faceliftingu, zmieniając kształt dziur w zderzaku.

Nas jednak interesują inne rzeczy, niż takie wierutne bzdury.

Ceny prądu mogą wzrosnąć o 115 procent. Ile zapłacisz za jazdę samochodem elektrycznym?

 

No właśnie, ile? Obecnie eksploatacja auta elektrycznego jest najtańsza w mieście. Przeciętnie auto zużywa 20 kWh/100km. Jeśli ładujesz je w domu, to za kilowat zapłacisz obecnie 0,66 zł.
Wtedy 100 kilometrów można przejechać nawet za 13 – 15 złotych (jadąc bardzo spokojnie, bez większego obciążenia układu elektrycznego auta).
Jeśli ceny prądu wzrosną o 115 proc. to koszt przejechania 100 km w mieście, w tych samych warunkach wyniesie 20×1,41, czyli od 22,8 do 25 zł. Przy ładowaniu z domu.
Da się to przeżyć.
Ale już wyjazd na trasę, samochodem elektrycznym, to będzie koszmar.

Skoro dziś za 1 kWh na stacjach szybkiego ładowania trzeba zapłacić od 1,75 do 3 zł, to po podwyżce o 115%, trzeba będzie zapłacić od 3,76 do 6,45 zł za 1 kWh.
Czyli, przy średnim zużyciu 30 kWh, koszt przejechania 100 kilometrów poza miastem wyniesie od 112 do 193,5 złotego. I być może będzie tak, jak przewidział pewien „ekspert” z firmy ubezpieczeniowej, że ludzie przesiądą się do pociągów i autobusów. I dzięki temu będzie mniej wypadków.

Wiele osób liczy sobie koszty ładowania auta z taryfy nocnej, kiedy to prąd jest tańszy. Ale nie ma nic za darmo. Jeśli wybierzesz taryfę nocną i masz tańszy prąd w nocy, np. za ok. 44 gr/kWh, to w zamian za to, w godzinach szczytu (standardowych godzinach pracy w ciągu dnia) prąd jest droższy i płacisz za 1 kWh ok. 80 groszy.

A jeśli przesiądziesz się do nowoczesnego autobusu elektrycznego, to też zapłacisz więcej

Być może mieszkasz w nowoczesnym ośrodku, gdzie władze miasta zainwestowały w zeroemisyjny transport. Kiedy ceny paliwa przekroczą 10 złotych, a energii wzrosną o 115%, przestaniesz gotować, ogrzejesz się baranim futrem (bo węgla też nie będzie, a gaz będzie drogi) i zaczniesz jeździć autobusem.

Jeśli ceny prądu wzrosną, to wzrosną i ceny jazdy „nowoczesnymi” autobusami elektrycznymi. I nie tylko z tego powodu. Jak Twoje miasto albo Twoja gmina będzie musiała wymienić w nowoczesnych autobusach baterie, warte kilkaset tys. złotych, to też TY za to zapłacisz.

 

Zazwyczaj to, co jest wprowadzane na siłę (jak obecnie elektromobilność), upada potem z wielkim hukiem. W tym przypadku huk będzie głośny i spowoduje eksplozję baterii litowo – jonowej.

Od dawna ostrzegam o elektromobilności i samochodach elektrycznych. Moje „wynurzenia” nie biorą się z fantazji. Samochody elektryczne widziałem nie tylko na obrazku w internecie.
Szaleństwo zwane elektromobilnością trwa. Czy ktoś je przerwie?

MENU
– > POWRÓT NA STRONĘ GŁÓWNĄ
– > MAGAZYN MOTORYZACYJNY
– > TECHNIKA MOTORYZACYJNA I DIAGNOSTYKA
– > SAMODZIELNE NAPRAWY SAMOCHODÓW– ZAOCZNE TECHNIKUM DRUCIARSTWA SAMOCHODOWEGO
– > ELEKTROMOBILNOŚĆ I SAMOCHODY ELEKTRYCZNE, WADY ELEKTROMOBILNOŚCI
– > DETAILING
– > FELIETONY MOTORYZACYJNE, CIEKAWOSTKI MOTORYZACYJNE, HUMOR MOTORYZACYJNY
– > DOKUMENTY, UBEZPIECZENIA
– > MOTOCYKLE
– > MILITARIA – MOTORYZACJA I WOJSKO
– > MOTORYZACJA I POLITYKA
– > TESTY SAMOCHODÓW
– > AKCESORIA DLA KIEROWCÓW
– > SAMOCHODY ŚWIATA
– > PODRÓŻE i SLOW DRIVING
– > MOTOREWIA NA FACEBOOK
– > MOTOREWIA NA TWITTER
– > POWRÓT NA STRONĘ GŁÓWNĄ

Podziel się

Napisane przez

Michał Lisiak

Niezależny dziennikarz motoryzacyjny. Kocham swoją pracę i motoryzację. Nie wszystko, co piszę, wszystkim się podoba, a ponieważ jestem niezależny, mogę pisać, co mi się podoba. Pasjonuje mnie technika samochodowa, pewnie dlatego z niepokojem spoglądam na wynalazki, takie jak auta elektryczne.
Brzydzę się „dziennikarstwem motoryzacyjnym”, które polega na skracaniu gotowych newsów, przychodzących z działów PR importerów samochodów.
Współpracuję z kilkoma redakcjami i kilkoma znanymi firmami motoryzacyjnymi.