Opony z białymi napisami stanowiły element wyposażenia samochodów terenowych, a także aut sportowych, biorących udział w niektórych wyścigach. Wiele osób marzy o takim ogumieniu, ale opony z białymi napisami ciężko kupić, a jeśli już się uda, to są bardzo drogie. Ale od czego mamy Chińskich Braci i rewelacyjne produkty, które wychodzą spod ich rąk. W dodatku, produkty w bardzo niskich cenach!
Chińscy Bracia rozwiązali już niejeden problem. I teraz również przybyli z pomocą!
Już nie musisz przeglądać ofert sklepów internetowych, już nie musisz szukać opon z białymi napisami na całym świecie. Nie musisz wydawać 300, 400, 500 czy więcej złotych na zakup jednej opony z białymi napisami! Wystarczą Ci 3 złote! Tak! 3 złote! I odrobina cierpliwości, nim listonosz wrzuci malutkie, foliowe zawiniątko do Twojej skrzynki pocztowej.
A cóż to za rozwiązanie? Czy to specjalne litery samoprzylepne? Nie! To marker, specjalny market z farbą do malowania liter na oponach. Brzmi niewiarygodnie? A jednak – działa! Znaczy… według producentów działa. I według sprzedawców działa. A według użytkowników? Cóż, no, powiedzmy…
Opony z białymi napisami wyglądają fajnie w przypadku aut terenowych. Prawdziwie terenowych. Albo starych ale jarych pickupów. Fajnie z takim gumowym obuwiem wygląda Łada Niwa, stary Nissan Patrol, stare Mitsubishi L200, Nissan KingCab, Nissan Navara, Toyota Hilux, jakieś stare, terenowe Daihatsu, trzymające się jeszcze cudem w całości, w jednym kawałku.
Ale już papranie farbą opon do crosovera, SUV, albo stuningowanego Audi A3, z brewkami nad reflektorami i chromowymi nakładkami na klameczki, można określić jednym słowem – dramat.
Marker do opon – opony z napisami za 3 złote polskie!
Chińskie, tanie produkty mają to do siebie, że są zazwyczaj bardzo dalekie od precyzji. Tak jest i w tym przypadku.
Pierwsza sprawa to końcówka. Jest dobra do oznaczania cegieł na budowie, a nie do malowania czegokolwiek. Zero w tym jakiejkolwiek precyzji. Końcówka jest sztywna, przez co nie ma mowy o rozprowadzaniu farby. Taki sam efekt można osiągnąć, jak weźmie się do ręki zapałkę albo kawałek gałęzi.
Druga sprawa to sposób dystrybucji farby. Jak się nie naciśnie mocno, to nie leci wcale. Jak się naciśnie mocno, to się leje, jakby w mazaku była jedna, wielka dziura. I ścieka.
Jeśli ktoś zdecyduje się na samobójczy krok i zechce naprawdę z czegoś takiego skorzystać, to po pierwsze musi pamiętać o zdjęciu koła. Malowanie w pozycji poziomej skończy się pozalewaniem opony farbą.
Po drugie, oponę trzeba umyć, wysuszyć, a miejsca, które mają być umalowane, potraktować odtłuszczaczem, który jest bezpieczny dla gumy. Po osuszeniu, można malować. Znaczy, w przypadku tego mazaka to nie jest malowanie, tylko mazanie, które można przyrównać do dzieł sztuki, tworzonych przez czterolatka na kartce papieru.
MENU
– > POWRÓT NA STRONĘ GŁÓWNĄ
– > MAGAZYN MOTORYZACYJNY
– > TECHNIKA MOTORYZACYJNA I DIAGNOSTYKA
– > SAMODZIELNE NAPRAWY SAMOCHODÓW– ZAOCZNE TECHNIKUM DRUCIARSTWA SAMOCHODOWEGO
– > ELEKTROMOBILNOŚĆ I SAMOCHODY ELEKTRYCZNE, WADY ELEKTROMOBILNOŚCI
– > DETAILING
– > FELIETONY MOTORYZACYJNE, CIEKAWOSTKI MOTORYZACYJNE, HUMOR MOTORYZACYJNY
– > DOKUMENTY, UBEZPIECZENIA
– > MOTOCYKLE
– > MILITARIA – MOTORYZACJA I WOJSKO
– > MOTORYZACJA I POLITYKA
– > TESTY SAMOCHODÓW
– > AKCESORIA DLA KIEROWCÓW
– > SAMOCHODY ŚWIATA
– > PODRÓŻE i SLOW DRIVING
– > MOTOREWIA NA FACEBOOK
– > MOTOREWIA NA TWITTER
– > POWRÓT NA STRONĘ GŁÓWNĄ