Kuna to mały drapieżnik, który ma spiczaste uszka i ostre ząbki. Niewielkie zwierzątko może narobić bardzo wiele szkód w samochodzie. Jak się przed nim bronić?
Kuna to ssak z rodziny łasicowatych. Natury się nie oszuka, ani pustego brzuszka. Zwierzątko nie pójdzie do supermarketu, żeby kupić sobie schłodzonego kurczaka po 5,99 zł za kilo. Dlatego musi parać się myślistwem i zbieractwem. Latem i jesienią kuna rozsmakowuje się w różnych owocach. I to nie tylko leśnych, bo jak ktoś sobie coś gdzieś uprawia, to kuna potrafi też z tego skorzystać. Wiśnie, morwy, winogrona, nasiona drzew (to portal motoryzacyjny, zatem wszystkich specjalistów przepraszamy za ewentualne niedociągnięcia w temacie określeń przyrodniczych). Za to zimą i wiosną zwierzątko lubi sobie zapolować na coś mniejszego od siebie i przyswoić nieco białka.
Kuna ma może łepek mały, ale nie od parady. Poza tym coraz więcej osób wpycha się ze swoimi podmiejskimi domkami na tereny pod lasem. Przez to co mądrzejsze i bardziej wygodne kuny wolą spustoszyć śmietnik przy domu ludzi, w którym mogą znaleźć cały szereg smacznych kąsków.
Przy okazji kuny mogą zawędrować pod samochód. A tam ich ostre ząbki potrafią narobić sporo szkód. Najgorsze jest to, że kuny przegryzają cienkie przewody – masowe (z akumulatora do karoserii), elektryczne, z płynem do spryskiwaczy aż po przewody hamulcowe. Nietrudno odgadnąć, czym się to może skończyć. Od małych problemów z pracą układu spryskiwania szyb, aż po tragedię na drodze, spowodowaną brakiem działania ze strony hamulców.
Po co kuna wchodzi pod auto? Często po to, żeby się po prostu ugrzać, bo komora silnika auta, które niedawno zakończyło jazdę, jest jeszcze ciepła.Jak temu zapobiec?
Jak chronić auto przed kunami?
Istnieje cały szereg środków, które mają na celu odstraszenie kun. Podkreślmy jeszcze raz – odstraszenie, a nie trucie czy zabijanie. Niech sobie sierściuch biegnie spokojnie buszować pod lasem albo na łące. Nie trzeba mu robić krzywdy.
Kuny wyjątkowo nie lubią psów. Jeśli zatem parkujemy auto na własnej działce i mamy na działce w miarę dużego psa – kuna raczej na teren działki nie wejdzie.
Zostało to też wykorzystane w jednym z produktów – to woreczek zapachowy (mówienie o zapachu jest tu dużym eufemizmem, ale niech tak pozostanie), który „pachnie psem”. Umieszcza się go pod maską. Można go kupić za ok. 10 złotych.
Od 16 do 60 zł kosztuje preparat, w płynie albo sprayu, który ma za zadanie odstraszenie kun.
W tym przypadku zwierzątko odstraszane jest przez kompozycję olejków eterycznych. Dodatkowo preparat odstrasza też koty, które co prawda nie gryzą niczego, ale mogą tez szukać cieplejszego miejsca. W tym przypadku, o czym często informowały strony związane ze zwierzętami, warto kilka razy puknąć w maskę przed ruszeniem, żeby wypłoszyć kota i uchronić go przed zrobieniem mu krzywdy.
A co się stanie, jeśli kuna ma np. katar? Tego nie wiemy…
Być może wtedy zadziała na nią ultradźwiękowy odstraszacz, za który trzeba zapłacić ponad 200 zł. Nie rozładowuje on akumulatora, gdyż posiada własną baterię. Trzeba ją wymieniać co rok.