W Kamieniu Pomorskim doszło do tragedii, w której zginęło sześć idących po chodniku osób. Zabił ich 26 letni kierowca BMW, który był pod wpływem alkoholu i środków odurzających. Zginęły dwa małżeństwa i jedno dziecko. Kolejne dziecko (chłopiec) walczy o życie w szpitalu (jest w bardzo ciężkim stanie). W szpitalu jest też dziesięcioletnia dziewczynka, która straciła oboje rodziców. Jak eliminować takich ludzi z ruchu drogowego?
Jak zwykle w takich sytuacjach politycy dwoją się i troją, żeby zdobyć przy okazji ludzkiej tragedii jak najwięcej punktów wyborczych. Z politycznego bełkotu nic nie wynika, a obietnice zwiększenia kar i ich nieuchronności można umieścić między bajkami.
Normalny, kulturalny człowiek wychodzi na spacer z rodziną, z dziećmi, wyjeżdża samochodem do pracy, jedzie z rodziną na wycieczkę i ginie albo zostaje kaleką po niespodziewanym spotkaniu z debilem, który pijany albo naszprycowany prochami, jedzie przed siebie, bo liczy się tylko on, jego grat i nikt więcej. Maksymalnie dostanie dwanaście lat, a zabitym nikt nie zwróci życia, kalekom nikt nie zwróci zdrowia, sierotom nikt nie zwróci zniszczonego dzieciństwa.
Droga Madame, Miły Monsieur – gdzie tu sprawiedliwość?
MOTOREWIA.PL mówi NIE wszelakiej maści pijakom, narkomanom i dewiantom, którzy nie potrafią stosować się do zasad ruchu drogowego, do zasad bezpieczeństwa i do kultury na drogach!
Przyzwolenie społeczne i marny przykład z góry
Dlaczego nietrzeźwi wsiadają za kierownicę? Bo istnieje przyzwolenie społeczne na to. Większości ludzi wydaje się, że do domu jest niedaleko, drogę znają na pamięć, więc co to wielkiego pojechać do domu po kilku głębszych. Nie protestują ani rodziny, ani znajomi, często z pijanym samochodem jedzie przyjaciółka, znajomi, rodzina, dzieci. Czy tak postępują ludzie normalni i odpowiedzialni? Oczywiście, że nie.
Wielu ludziom wydaje się, że są trzeźwi, bo wypili tylko dwa piwa i mogą bez problemu wsiąść za kierownicę. Wielu potencjalnym mordercom, pijakom i narkomanom, wsiadającym w stanie upojenia alkoholowego lub narkotycznego wydaje się, że wystarczy się obwiesić obrazkami ze świętym Krzysztofem i nic się nie stanie. Bóg mnie prowadzi! Tyle razy się udało, to uda się jeszcze raz.
Tymczasem Bóg jakoś nie ma litości nad pijakami za kierownicą. A tych nie brakuje, nawet wśród tych, którzy chcą z moralności rozliczać innych. Kilka dni temu pijak w sutannie potrącił kobietę w Łowiczu, która wracała z mszy. Miał prawie dwa promile alkoholu. Tak samo jak jego 48 letni kolega z parafii w Łodzi. Tego policja zatrzymała w samym centrum miasta.
Jak się potem dziwić, że ludzie w Polsce wsiadają pijani za kierownicę, kiedy nawet robią to księża, którzy w katolickim kraju powinni być przykładem?
A co robi elita, wybrana do rządzenia i utrzymywana z pieniędzy podatników? Jak zachowuje się za kierownicą poseł Wipler, który niedawno także zasłynął z alkoholowych ekscesów? Oto, co udowodnili dziennikarze z dziennika „Fakt”.
Jak do przepisów i ograniczeń prędkości stosują się tak znane postacie jak Julia Pitera, Paweł Graś czy wicepremier Piechociński? Tu również „Fakt” pokazał, jakie ci ludzie mają poszanowanie dla przepisów ruchu drogowego.
Celebryci, prężący się przed obiektywami i kamerami, również wsiadają za kierownicę po pijanemu.
Ludzie, którzy powinni dawać innym przykład, sami zachowują się w sposób niedopuszczalny. Nic zatem dziwnego, że i reszta „zwykłych mieszkańców” sobie nic z tego nie robi.
Policyjne dane szokują
W 2013 roku policjanci zatrzymali 162 090 pijanych kierowców (źródło KGP.pl) . To bardzo dużo. Wystarczy też pomyśleć, ilu pijanym udało się uniknąć policyjnych kontroli. Może nawet było ich pięć razy tyle, niż tych, których udało się policji zatrzymać.
Na szczęście nie sposób nie zauważyć, że policja coraz skuteczniej walczy z pijanymi i będącymi pod wpływem narkotyków, którzy wsiadają za kierownicę auta. Liczbę kontroli znacznie zwiększono – w 2013 roku policja dokonała 8 879 522 kontroli (źródło: kgp.pl) i zatrzymała, jak podaliśmy już wyżej, 162 090 nietrzeźwych kierujących. We wcześniejszych latach, pomimo mniejszej liczby kontroli drogowych, zatrzymywano znacznie więcej pijanych, prowadzących samochody. W 2011 roku było ich 183 488, w 2012 171 020 (źródło:kgp.pl).
Policja podaje także, że w 2013 roku liczba wypadków, spowodowanych przez nietrzeźwych kierowców była najniższa od czternastu lat. Nietrzeźwi za kierownicą spowodowali 2101 wypadków, w których zginęło 265 osób a 2726 zostało rannych. Dla porównania, w 2009 roku nietrzeźwi spowodowali 3007 wypadków. Zginęły w nich 333 osoby, a 4243 zostały ranne. (źródło: kgp.pl).
Jest zatem lepiej, choć nadal tragicznie. Nie można bowiem mówić o normalności w kraju, gdzie sto sześćdziesiąt tysięcy bezmyślnych idiotów, będących na rauszu, wsiada za kierownicę samochodu, narażając czyjeś życie. Bo jeśli sami chcą się zabić – nie muszą odbierać życia innym.
Policjanci również wskazują na to, że należy zmienić mentalność polskiego społeczeństwa. Do wielu wypadków nie doszłoby, gdyby pasażer (pasażerowie) wyraźnie widzący, że kierowca jest pijany, powstrzymali go od prowadzenia. Wiele osób mogłoby żyć. Ale jest inaczej. Tyle razy się udało, „miśki” stoją przy trasie, a święty Krzysztof jest w schowku, uda się! Jedź Stasiek, będzie dobrze!
Wynalazek Volvo – sposób na alkoholików za kierownicą?
Jak wyeliminować pijanych, którzy wsiadają za kierownicę i przez swoją głupotę stanowią śmiertelne zagrożenie dla innych, niczemu niewinnych ludzi? Naszym zdaniem powinno się rozstrzeliwać takich delikwentów na miejscu, ale istnieje też inny sposób. Wynalazło go Volvo już w 2007 roku.
Ten wynalazek to „Alcoguard”. To po prostu alkomat, zestrojony z samochodem.
Jak to działa? Przed uruchomieniem samochodu kierowca musi dmuchnąć w bezprzewodowy alkomat. Alkomat znajduje się w schowku za konsolą środkową, tu też jest ładowany.
Powietrze wydychane przez kierowcę poddawane jest analizie. Jej rezultat jest przesyłany do elektronicznego układu sterowania samochodem. Jeśli poziom alkoholu przekroczy obowiązujące w danym kraju normy (można je ustalać odpowiednio dla danego państwa – w Polsce jest ona taka sama, jak w Szwecji i wynosi 0,2 promila, czyli 0,10 mg/dm3) – auto nie uruchomi się.
System jest wyposażony w szereg czujników, więc typowo polska pomysłowość nie znajdzie tu zastosowania – nie da się użyć zewnętrznych źródeł powietrza. W alkomacie zastosowano technologię ogniwa paliwowego. Jak to działa? W ogniwie paliwowym cząsteczki etanolu przechodzą przez czułą membranę i tworzy się prąd elektryczny. Następnie mierzone jest napięcie prądu. Silniejszy prąd wskazuje, że w wydychanym przez kierowcę powietrzu znajduje się więcej alkoholu.
Jeśli zawartość alkoholu we krwi wyniesie od 0,0 do 0,1 mg/l alkoholu, zapali się zielona dioda w alkomacie i system będzie uruchomiony.
Jeśli zawartość alkoholu we krwi wyniesie ponad 0,2 mg /l alkoholu, zapali się czerwona dioda i nie będzie można uruchomić silnika.
Warto się zastanowić, czy wprowadzenie takiego rozwiązania w samochodach w Polsce nie będzie dobrym rozwiązaniem.
Na samym początku, takie urządzenia powinny znaleźć się na pokładach samochodów celebrytów , polityków i księży. Ot tak, dla dobrego przykładu.